- Na zakupach
- Pracownie
Warszawa: garnitur spod igły
Nie wiesz, co to patka, wyłóg, poszetka? Czas nadrobić zaległości. Stylowy mężczyzna słownik krawiecki zna na wyrywki, bo do krawca wpada równie często jak kobieta do fryzjera. Spodnie i marynarkę kupuje nie w sieciówkach, ale szyje, a żeby obstalować garnitur, musi zaliczyć kilka przymiarek. Pracownie krawieckie wracają do łask. Jedna z nich, prowadzona przez rodzinę Zarembów, skończyła właśnie 120 lat.
– Z tej okazji zaprosiliśmy na kolację dziesięciu najwierniejszych klientów – opowiada Maciej (piąte pokolenie Zarembów), który rok temu przejął firmę. – Część z nich dobrze pamięta mojego dziadka Tadeusza i wspomina niekończące się przymiarki w pracowni na Nowogrodzkiej. Wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo byliśmy obecni w ich życiu. I życiu miasta. O pracowni zrobiło się głośno na początku XX wieku, za czasów pradziadka Adolfa, który miał słynne „oko Zaremby”, tak potrafił dopasować ubiór do najbardziej nietypowej sylwetki. Zamówienia na smokingi i bryczesy zaczęły iść w setki. U Zaremby ubierali się arystokraci, dyplomaci, aktorzy, muzycy filharmonii. – Raz tylko odmówiliśmy. Kiepurze. Bo chciał garnitur na jutro – dodaje Maciej.


W towarzystwie elit najlepiej czuł się Tadeusz, kolejny z rodziny. – Typowy bon vivant. Zawsze elegancki. Kiedy odwiedzałem dziadka w niedzielę, czekał na mnie w idealnie dopasowanej kamizelce, spodniach z kantem i wypastowanych butach. Co dzień spotykał się na kawie z kolegami, przed wojną miał stolik w Adrii – wspomina Maciej. – Dużo podróżował, jak na tamte czasy, w egzotyczne miejsca, choćby do Egiptu. Popłynął w rejs Batorym. I uwielbiał samochody, jeździł fordem taurusem. Również Maciej pasjonuje się motoryzacją – na honorowym miejscu w pracowni stoją miniaturowe modele znanych marek. Rok temu pomieszczenie przeszło gruntowny remont, ale układ pozostał ten sam: pod ścianą ogromny regał i stół, na którym wykłada się bele materiałów, na ścianie rodzinne fotografie znalezione w skrytce starej szafy. – Udało się ocalić zabytkowe lustro, w którym przeglądali się pewnie i Jeremi Przybora, i Zbigniew Herbert, oraz stuletni kaloryfer gazowy.
Klienci (finansiści, prawnicy, dyplomaci) zamawiają spodnie i garnitury na miarę (z ang. bespoke), bo to nowy wyznacznik społecznego statusu. Maciej zawsze uczestniczy w pierwszej przymiarce (z co najmniej trzech), która trwa nawet godzinę – nie tylko zdejmuje miarę, lecz także rozmawia o oczekiwaniach i stylu. To wyróżnia pracownię na rynku, bo każde ubranie powstaje na zamówienie.
Krojczy tworzy szablon i dobiera fason. Maciej z klientem – materiał, np. od włoskiej firmy Loro Piana. Garnitury szyje się ręcznie, ściegi maszynowe to tylko 20 proc., dziurki (trzy na każdym mankiecie – jak przed wojną) wykańczane są jedwabną nicią, nie ma mowy o klejonce, czyli fizelinie, która usztywnia marynarkę. – Wykorzystujemy sztywniki z płótna, kameli (rodzaj tkaniny z klejem) i włosianki (sztywny materiał z wątkiem z końskiego włosia). Jeśli wyczuwamy pod ręką tę warstwę, znak, że garnitur jest naprawdę dobrej jakości.
Ostatnio Maciej współpracuje z neapolitańskimi krawcami, od których przywozi modowe nowości. – W tym sezonie dominują szarości, zielenie, kolor dżinsowy, rezygnujemy z błyszczących materiałów na rzecz tych surowych, jakby spranych. Hit to szelki, również dla kobiet. Gdy byliśmy na targach we Florencji, moja żona założyła szelki od Alberta Thurstona (chodził w nich m.in. Michael Jackson). Przyuważył ją pewien fotoreporter i potem znalazła się we włoskim „Vogue” w dziale „Inspiracje”. Mam nadzieję, że nasze garnitury też będą inspirować.


MAŁY SŁOWNIK KRAWIECKI:
- Patka – klapka kieszeni.
- Wyłóg – wywinięta klapa marynarki z ozdobnego materiału.
- Poszetka – chusteczka do kieszonki marynarki, najlepiej, gdy nawiązuje do koloru lub wzoru krawata, koszuli, a nawet skarpetek.
- Bespoke – ręczne szycie na miarę, minimum trzy przymiarki w pracowni krawieckiej. Krojczy zdejmuje miarę i na jej podstawie tworzy kartonowy wykrój, fason i wzór garnituru. Na efekt trzeba poczekać od 8 tygodni do nawet pół roku. To rozwiązanie dla osób o nietypowej budowie ciała lub dla estetów doceniających idealnie dopasowany ubiór i ręczną pracę.
- Made to measure – inaczej krawiectwo półmiarowe, zakupy w markowym sklepie z garniturami, jedna przymiarka, wymiary klienta dopasowywane są do szablonów, fasonów i wzorów danej marki, czas oczekiwania – 4 tygodnie, garnitury są szyte i wykańczane głównie na maszynie.
Zobacz także: 6 podstawowych rzeczy w męskiej garderobie
Kontakt
ul. Nowogrodzka 15 www.zaremba-krawiec.pl