Rett Frem – szlachetna prostota

Skandynawska prostota. Z jednej strony minimalizm, z drugiej – dużo inspiracji czerpanych z przyrody. Rozmawiamy z Laurą Pawlikowską, twórczynią marki Rett Frem, pasjonatką prostych form, której miłością życia stała się biżuteria.
 
Rett Frem – jak rozszyfrować nazwę twojej marki?
Nazwa oznacza „prosto” w języku norweskim. Cenię sobie skandynawskie podejście do życia i projektowania, stąd ta inspiracja. Chciałam także, by nazwa nawiązywała do tego, co charakterystyczne dla marki, a przy tym nie była zbyt nachalna.

Przejdźmy do początków. Kiedy zaczęłaś tworzyć biżuterię?
Początki są dość banalne. Dostałam od wujka z zakładu odpad poprodukcyjny - mosiężną blachę. Stwierdziłam, że grzechem byłoby ją wyrzucić, w tamtym momencie najodpowiedniejsza wydała mi się biżuteria. I tak w moim życiu pojawiła się prawdziwa pasja.

Skąd czerpiesz pomysły na tworzenie biżuterii?
Pewnie zabrzmi to mało oryginalnie, ale… z życia. Uwielbiam obserwować i analizować, często inspirują mnie naprawdę drobne rzeczy. Na pomysł nowej kolekcji wpadłam, wpatrując się w rusztowania na dachach budynków Poznania. Urzekło mnie to, jak bardzo układy konstrukcyjne przypominają kompozycje graficzne.

Twoje projekty są bardzo proste, wręcz minimalistyczne. Prostota to filozofia Rett Frem?
Tak, minimalizm oraz wplatanie historii w kolekcje to fundament Rett Frem. Chcę, aby biżuteria pasowała do różnych sytuacji, a przy tym niosła za sobą bagaż dodatkowych znaczeń. Uwielbiam przedmioty, które kryją w sobie historię, moim zdaniem stają się wtedy znacznie cenniejsze.

Czy mogłabyś pokusić się o stworzenie „portretu psychologicznego” klientek Rett Frem?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, bo wiem, że trafiam do bardzo różnych kobiet, i to mi się podoba. Wydaje mi się jednak, że zazwyczaj łączy je miłość do przedmiotów nietypowych. To kobiety, które nie pędzą za trendami i raczej wybierają małe sklepy niż wielkie sieciówki.