- Na zakupach
- Pracownie
Warszawa: Szyjemy Sukienki
W co ubrać się na specjalną okazję? Odwieczny problem kobiet postanowiły rozwiązać siostry Marta i Ania Stąpor. I założyły firmę... Szyjemy Sukienki.
Zaczęło się całkiem banalnie, bo od wymyślania ciuchów dla siebie. Siostry wyciągały maszynę do szycia, kiedy zbliżała się specjalna okazja wymagająca specjalnego stroju. A ponieważ umiały szyć – dziadek był krawcem męskim, mama szyła dla siebie w czasach niedostatku, czyli PRL-u – ich kreacje wzbudzały aplauz koleżanek. Wieść o pięknych strojach rozniosła się z czasem wśród znajomych. Z różnych stron docierają do nich plotki, że miały na ostatnim weselu fantastyczny ciuch. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że informator na weselu wcale nie był, ale wiedział, że kiecka zwaliła wszystkich z nóg. Ten moment okazał się przełomowy. Skoro sukienki zbierają komplementy, informacje o nich rozchodzą się po świecie, może warto podzielić się tym z ludźmi – pomyślały siostry. Zaczęły więc szyć także dla innych.
Każdy model ma swój początek w unikatowej tkaninie. Dlatego szukają ich wszędzie, na co dzień w internecie i lokalnych sklepach, ale też podczas wakacji za granicą, z których zawsze przywożą coś ciekawego. To tkanina narzuca im formę, inspiruje do znajdowania nowych rozwiązań. Tak było m.in. z modelem „Let’s dance” (nazwa nawiązuje do piosenki Davida Bowiego z lat 80.). Marta zobaczyła piękny, ale trochę kiczowaty materiał w panterkę.
Myśląc, jak go wykorzystać, postanowiła przekroczyć granicę kiczu i dodać tiul. Tak powstał model, który podkreśla wszystkie walory kobiecego ciała. Teraz ma wiele odsłon, mniej lub bardziej szalonych. Ale Marta – która przejęła stery w firmie, gdy siostra urodziła dzieci i zajęła się ich wychowaniem – jest też wrażliwa na opinie klientek. Jeśli słyszy, że potrzebne są fasony z długim rękawem, krótsze czy dłuższe, projektuje takie i szyje, żeby kobiety znalazły to, czego potrzebują.
Te sukienki zawsze wyróżnia podkreślona talia. Marta przyznaje, że nie przepada za eksperymentami, które są popularne w dzisiejszej modzie. Według niej zaburzają proporcje ciała do tego stopnia, że wiele kobiet, które trafia do nich, nie potrafi pokazać, gdzie ma talię. Dlatego projektantka szyje sukienki, które są obok panujących trendów. Jedyna moda, w jaką się wpisują, to ta, by kupować ubrania od polskich projektantów.
Kiedy Marta nie jest pewna, jak zachowają się wybrana tkanina i fason, nosi sukienkę cały dzień. Jeśli wieczorem na przykład uwiera ramiączko, wie, że trzeba ten model poprawić. Dzięki temu kreacje są wygodne, pozwalają na swobodę ruchów, da się w nich przetańczyć całą noc, a boleć nas mogą wyłącznie… stopy. Sukienka to symbol kobiecości, ostatnia rzecz, której nie zabrała nam emancypacja – mówi Marta Stąpor. – W całym pędzie do równouprawnienia, które jest konieczne, właśnie ona pozwala zachować kobiecość.