- Od kuchni
- Restauracje
Poznań: Concordia Design, czyli jedz, jak lubisz
- Poznań
- Kuchnia autorska, lokalna
- Dania główne: od 34 do 75 zł
Jedz, jak lubisz – głosi hasło restauracji. Smaki proste mieszają się tu z wysublimowanymi. Zjadłem i polubiłem...
Jest ciekawie – pomyślałem, gdy na stole zamiast zwyczajowej butelki z oliwą zobaczyłem niedużą flaszkę z tłoczonym na zimno olejem rzepakowym z Góry Świętego Wawrzyńca. Obok stał młynek z różową solą z Himalajów. Zmoczyłem kawałek chleba w oleju, posypałem solą. Proste i dobre. Wczesną kolację zacząłem od mocnego uderzenia – kiełbasy z dzika z topinamburem, kremem czosnkowym i sosem z sosny. Danie wyraziste, ale sosna gdzieś się w dziku schowała (nie na odwrót!) i zabrakło przełamania mięsa i bulwy. Ser kozi z granolą, figą i jabłkiem był udaną interpretacją klasycznej kombinacji składników. Na danie główne wybrałem kurczaka karmionego kukurydzą z sezonowymi warzywami. Z jednego kawałka kurczaka szef kuchni zrobił confit, drugi przygotował sous vide i całość połączył z chrupkimi warzywami.
Było smacznie, ale lepszym wyborem okazała się pieczona sielawa z batatami i dipem czosnkowym. Rybka chrupała, słodycz batata temperował jogurtowy dip z czosnkiem – pycha! Dopchnąłem czekoladowym ciastkiem z bananowym parfait, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że człowiek ma drugi żołądek na słodycze.
Hasło „Jedz, jak lubisz” (z angielska mix and match) pasuje do Concordii. Tutejszy wystrój zmienia się regularnie między innymi za sprawą studentów dizajnu. Zeszłej jesieni pojawiła się np. mobilna wyspa kuchenna projektu Studia Rygalik. W samym lokalu spotkamy zarówno biznesmenów, jak i rodziny z dziećmi czy młodych projektantów pochylonych nad laptopami w porze lunchu. Atmosfera jest luźna, można po prostu wpaść na śniadanie (jest kasza manna z sokiem! – kto to jeszcze pamięta?) czy obiad. Kwestia kolacyjna pozostaje dla mnie nieco niejasna, bo jadłem tam w niedzielę po południu i lokal był czynny tylko do 20.
Podoba mi się też, że szef kuchni angażuje się w wiele ciekawych projektów – od festiwalu Transatlantyk po obchody 600 lat stosunków dyplomatycznych z Turcją. Ten ostatni wiązał się z wzajemnymi wizytami i wspólnym gotowaniem z tureckimi kucharzami (podobno zdziwionymi używaniem pietruszki w korzeniu). Zwieńczeniem jest wydana jesienią książka kucharska. Dołączam ją do mojej kolekcji.