- W podróży
- Europa
Bornholm rowerem: co warto zobaczyć, gdzie spać i co tam zjeść
Bornholm jest maleńki, ale ma w sobie wszystko. Ciszę, harmonię, spokój, ciekawą architekturę oraz piękne widoki. Wspaniałe trasy rowerowe prowadzą przez łagodne pagórki i piaszczyste plaże aż do surowej i dzikiej północnej części wyspy.
Prosta codzienność, zwyczajne przyjemności, spokój, przepiękne zachody słońca, śnieżnobiały piasek szerokich plaż Bałtyku, okrutnie zimna woda, strome zbocza, o które dziko rozbijają się fale, tłuste śledzie, ogromne lody w urokliwych, maleńkich nadmorskich miasteczkach, skandynawska architektura, dzikie krajobrazy, ludzie żyjący w symbiozie z naturą i wiatr we włosach, gdy jedziesz rowerem – po to musisz pojechać na duńską wyspę Bornholm.
Trasy rowerowe Bornholmu mają ponad 200 km
Krzyżują się i biegną wokół wyspy, w większości z dala od jakiegokolwiek ruchu. Wyspa jest niewielka. W ciągu tygodnia spokojnie objedziecie ją całą. Ja polecam biwakowanie codziennie w innym miejscu. Dlatego z Polski przypływacie promem, na który zabieracie tylko rower, namiot i dobytek w sakwach. Spakujcie się rozsądnie. Wbrew pozorom Bornholm nie jest do końca płaski, a w połączeniu z wyspiarskim wiatrem nadbagaż może być naprawdę uciążliwy.
Wyspa jest różnorodna i naprawdę warto poznać jej zakątki. Zachodnie ścieżki wspinają się do ruin zamku Hammershus i skalistych, granitowych klifów, przechodzą przez środek wyspy wśród żółtych rzepakowych pól, pastwisk aż do przepięknych, piaszczystych plaż na południu. Trasy między miasteczkami nie są długie. Można pokonać je rowerem w kilka godzin, jednak polecam powolne snucie się i zaglądanie w każdy zaułek, pomiędzy małe domki oraz pogawędki w tradycyjnych wędzarniach ryb.
Porzucacie rowery i idziecie zwiedzać. Dobrze czytacie: „porzucacie”. Rowery na Bornholmie zostawia się bez zabezpieczeń. Podobnie robią mieszkańcy wyspy, którzy nie zamykają samochodów, mają wiecznie otwarte okna w nieogrodzonych domach, zostawiają przy ulicach kramiki z owocami i warzywami, przy których jest tylko słoik-skarbonka. Wszyscy liczą na uczciwość. I poza drobnymi wyjątkami, to się naprawdę sprawdza.
Jazda rowerem to czysta przyjemność. Pięknie przygotowane trasy i wysoka kultura kierowców sprawia, że nie ma mowy o stresie podczas wycieczek po Bornholmie. Duńczykom się nie spieszy. Nikt nikogo nie pogania, a rowerów jest tu więcej niż samochodów.
Na Bornholmie można biwakować, a nawet spać zupełnie za darmo
Rowerzyści z plecakiem i namiotem mogą wybierać z kilkunastu świetnie wyposażonych płatnych pól namiotowych. Takich naprawdę ze wszystkim: basenami, saunami, siłowniami, placami zabaw dla dzieciaków. Uwaga, pamiętajcie, że biwakowanie „na dziko” jest zabronione.
Jeśli chcecie zaoszczędzić, jest jednak alternatywa. Są gospodarze, którzy udostępniają swoje podwórka, łąki, kawałki lasu. Czasem możecie trafić na nocleg w pięknej winnicy. Możecie rozbić namiot, skorzystać z prowizorycznej łazienki, a po wszystkim wrzucić ustaloną stawkę do przysłowiowego słoika. Szukajcie tych miejsc pod nazwą (lejrplads).
Na całej wyspie jest również kilka miejsc (bardzo źle oznaczonych), w których możecie spać zupełnie za darmo. Pod warunkiem, że będziecie nocować jedynie jedną noc (fri overnatning, primitiv overnatning), nie rozstawicie wielkiego obozowiska i dokładnie po sobie posprzątacie. Duńczycy znów liczą na Waszą uczciwość.
Wyjątkowe miejsca, które warto zobaczyć
Wzgórze Hammerknuden – jeden z piękniejszych, dosyć wymagający szlak pieszy. Od latarni Hammer Fyr do nieczynnego już kamieniołomu pośród wysokich granitowych urwisk.
Zamek Hammershus – właściwie już tylko ruiny, ale gwarantujące piękne widoki na morze, ponieważ zamek został wzniesiony na wzgórzu. Przy dobrej pogodzie możecie zobaczyć również wybrzeże Szwecji.
Helligdomsklipperne – przepiękne wybrzeże północnej części wyspy. Poszarpane klifami, pełne skalnych labiryntów i jaskiń.
Urokliwe miasteczka na wyspie
Wąskie, niekiedy strome uliczki, a przy nich niskie budynki w ciepłych barwach z czerwonymi dachówkami lub pokryte strzechą przykuwają uwagę kolorowymi drzwiami. Każdy z zadbanym ogródkiem pełnym malw czy pelargonii. Do tego urokliwe restauracyjki, małe porty i leniwy, wręcz śródziemnomorski klimat. Sami musicie zdecydować, które będzie Waszym ulubionym.
Svaneke – zwane miasteczkiem najbogatszych Duńczyków nie ma nic wspólnego z przepychem i jakimkolwiek nadmiarem. Owszem są piękne wille i wykwintne restauracje, ale tak naprawdę to bardzo przyjemne miejsce z urokliwym portem i wszechobecnym zapachem wędzonych ryb. Fani chmielowego napoju muszą tu koniecznie przyjechać. W mieście znajduje się jedyny na wyspie browar Bryghuset, który warto odwiedzić nie tylko ze względu na degustację, ale również, aby poznać techniki warzenia piwa. Na Bornholmie gatunków piwa spotkacie naprawdę dużo. Pamiętajcie tylko, że jesteście w Skandynawii. Cena trochę boli.
Gudhjem – to miasto, które słynie z duńskich kanapek smorrebrod (ciemne pieczywo z dodatkiem sałatki, kurczaka czy tuńczyka). Skaliste wybrzeże, strome uliczki, dużo knajpek i wędzarni, przepięknie zagospodarowane przydomowe ogródki oraz charakterystyczny dla wyspy rotundowy kościółek. Do tego perełka, czyli Bokul – punkt widokowy na wzgórzu, z którego widać całe miasteczko.
Allinge – ma specjalne miejsce w moim sercu. To tutaj co roku na miejskim rynku odbywa się festiwal jazzowy. W pobliżu są: ładna plaża w Sandvig, jeziora Hammerso i Opalso – sztuczny zbiornik otoczony kamieniołomem.
Hasle – z nietypowym jak na tradycyjny Bornholm portem, w którym stare zabudowania kontrastują z bardzo nowoczesnymi domkami wypoczynkowymi.
Ronne – stolica wyspy, punkt usługowy, handlowy, ale i tak urzeka wąziutkimi uliczkami z kolorowymi domkami wśród malw. Poszukajcie ulicy Vimmelskaftet z najmniejszym domkiem w mieście.
Maleńkie wysepki
Koniecznie odwiedźcie Christianso i Frederikso. Są naprawdę małe. Zamieszkanie przez nie więcej niż 100 osób. Ale jest tu wszystko, czego potrzeba do życia (poza źródłami słodkiej wody): szkoła, szpital, mały sklepik, a nawet niewielki hostel.
Rotundowe kościoły
Zbudowane na planie koła, ze spiczastym dachem, białymi, grubymi ścianami i maleńkimi okienkami. Zobaczycie je w Østerlars, Nyker, Nylars i Olsker.
Pchle targi
Odbywają się w rotundowych kościołach, na placach, w przydrożnych domach. Ja kiedyś wróciłam z ceramicznym wieszakiem. Tak, woziłam go przez tydzień na rowerze, ale wisi do dzisiaj w naszym domu.
Piękne plaże
Moja ukochana to ta w Dueodde. Piasek prawie biały i tak delikatny, że był używany do wypełniania klepsydr. Woda jak to Bałtyk. Tylko dla odważnych. Choć znawcy mówią, że cieplejsza niż po stronie polskiej. Poza tym nie ma tu prawie niczego. Wydmy, sosny, wiatr i szum wody. Bez straganów, bez głośnej muzyki. Czyste piękno morza. I o to chodzi.
Śledź, rzodkiewki i leśne jagody, czyli co i gdzie zjeść na Bornholmie
Specjalnością Bornholmu jest wędzony śledź na żytnim chlebie z rzodkiewką, koperkiem i surowym żółtkiem. Szukajcie wystających kominów, tam znajdziecie wędzarnie, a w nich długie pręty z zawieszonymi złotymi, wędzonymi śledziami. Koniecznie ich spróbujcie, siedząc przy stoliku na zewnątrz, w małym porcie z widokiem na wodę. To będzie naprawdę świetny przystanek w Waszej rowerowej podróży po wyspie.
Jeżeli jesteście smakoszami z bardzo pełnymi portfelami, nie zapominajcie, że to na Bornholmie mieści się słynna restauracja Kadeau, nagrodzona gwiazdką Michelin, która słynie z wykorzystywania lokalnych produktów, leśnych ziół i jagód. Pomimo tego, że kucharze podchodzą do gotowania bardzo poważnie i przygotowują niezwykle wyszukane menu, to atmosfera nie jest tak sztywna jak można by się spodziewać. Nadal pozostaje restauracją letniskową. Poza jedzeniem niech skusi Was przepiękny widok na morze.
Bornholm jest maleńki, ale ma w sobie wszystko. Połączycie tu interesy wytrawnych smakoszy, plażowiczów, szukających ciszy, fanów aktywnego wypoczynku, a nawet miłośników sztuki, bo Bornholm to również artystyczny raj, który jest domem dla pracowni ceramicznych i znanego muzeum sztuki. Jadę tam za 3 tygodnie, po raz kolejny i znów nie mogę się doczekać.
Rejsy na Bornholm
Na duńską wyspę popłyniecie:
- z Kołobrzegu do Nexo (cena biletu w jedną stronę dla osoby dorosłej to ok. 140 zł., w obie strony pod warunkiem powrotu tego samego dnia 190 zł.),
- ze Świnoujścia do portu w Ronne (dorosły za podróż z rowerem w jedną stronę zapłaci ok. 150 zł.),
- nocnym promem ze Świnoujścia do Ystad (Szwecja) i stamtąd katamaranem do Ronne (w czasie wakacji jedna osoba przewożąca rower za rejs zapłaci 586,50 zł; cena obejmuje przeprawę promową, miejsce w kabinie i powrót w ciągu maks. 2 tygodni od wypłynięcia),
- z Sassnitz (Niemiecka Rugia) do Ronne (w sezonie urlopowym dorosły za podróż z rowerem w jedną stronę zapłaci około 41 euro).
Na pokłady promów ze Świnoujścia i Sassnitz zabierzecie samochody, motocykle oraz rowery, zaś na statek z Kołobrzegu tylko rowery i motocykle.