- W podróży
- Europa
Bukareszt – 8 miejsc, które sprawią, że pokochasz to miasto
Bary na dachach, zjawiskowe księgarnie i ciasteczkowe spełnienie marzeń. Poznajcie Bukareszt z innej strony.
Miłość nie od pierwszego wejrzenia
W drodze z lotniska Otopeni do Bukaresztu można odnieść wrażenie, że samolot zawrócił, wylądował w Modlinie i właśnie wjeżdżamy do Warszawy od strony Młocin. Architektura równie nieciekawa, sporo kurzu i …ani jednej palmy. Czy aby na pewno jesteśmy na południu Europy? Zdecydowanie tak, o czym, co parę sekund przypomina nam kierowca taksówki: jedzie szybko i zwrotnie, jakby ścigał się na torze wyścigowym. Nie on jeden zresztą. Ograniczona do minimum ilość znaków drogowych niejednemu kierowcy Dacii pozwala puścić wodze fantazji i poczuć się gwiazdą F1. Warto przejechać się żółtą bukaresztańską taksówką, żeby tego doświadczyć. Ale to nie jedyny powód: w Bukareszcie, żeby zamówić taksówkę, należy wydrukować w specjalnym automacie paragon, a następnie wyczekiwać samochodu z numerem zgodnym z tym na wydruku. Płatność raczej gotówką. No dobrze, jesteśmy na miejscu.
O Bukareszcie mówi się, że jest miastem kontrastów, które przejawiają się zwłaszcza w architekturze. Modernistyczne budynki stoją obok monumentalnych socrealistycznych gmachów, wymieszanych z bogatymi secesyjnymi kamienicami. Takie widoki nie powinny dziwić nikogo, kto wychował się po tej samej stronie żelaznej kurtyny. Rzeczywiście, można poczuć się trochę jak w domu. Ale nawet "wschodnioeuropejskie oko" zauważy to architektoniczne zróżnicowanie. I może nawet się z nim utożsami.
Kiedy spacerowałam jedną z głównym ulic, Bulevardul Nicolae Bălcescu, miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i wylądowałam gdzieś w latach dziewięćdziesiątych. Wszędzie wokół bloki i pojedyncze sklepy niby-zwiastujące początki kapitalizmu. Ale wystarczy skręcić w prawo i dojść do Calea Victoriei, żeby znaleźć się w całkiem innej rzeczywistości. Tutaj słonce świeci mocniej, jakby chciało jeszcze większym blaskiem rozświetlić ekskluzywne hotele, restauracje i sklepy znanych projektantów. Najlepiej gdyby świeciło tak, żeby nie było widać nieśmiało wyglądających zaniedbanych kamienic i bloków ozdobionych klimatyzatorami.
Stare miasto w Bukareszcie, jak wszędzie indziej, nastawione jest na przyjezdnych. Wąskie uliczki starówki to właściwie wyłącznie mieszanka kawiarni, irish pubów i klubów go-go. Nie da się nie zauważyć, że miasto nastawione jest na seksturystykę. Przygnębiający widok. Z tej strony Bukareszt objawia się trochę jak wampir z plastiku, który rano sprzedaje chińskie magnesy na lodówki, by wieczorem przemienić się w wąsatego drakulę łaknącego taniego seksu. Na szczęście, pod tą plastikową peleryną, miasto ukrywa prawdziwe skarby i pozwala spojrzeć na siebie inaczej… Na przykład z dachu!
Bukaresztańskie knajpy i kluby na dachach przywodzą na myśl Petersburg, którego mieszkańcy również szczególnym upodobaniem darzą szczyty miejskich kamienic.
1) Nomad Skybar
Jak sami o sobie mówią, ich dewiza to: Eat. Drink. Dance. Zachęcająca, podobnie, jak przyjemne eklektyczne wnętrze. Królują tu drewno, szkło i egzotyczne lampiony. Lokal okrywa szklany dach, dzięki czemu nawet zimą można cieszyć się światłem i widokiem na miasto. Jednak prawdziwej magii można doświadczyć w ciepłe wieczory, kiedy dach się rozsuwa, a my znajdujemy się tuż pod gwiazdami. Nie ma nic lepszego niż muzyka pod gołym niebem, dlatego zaczekajcie aż zbiorą się ludzie, a urocza knajpka zamieni się w klub.
Co zjeść:
Jak przystało na prawdziwego koczownika, Nomad Skybar oferuje kuchnię niemal z całego świata. Wybór dań z menu uprzyjemniają flagi dodane przy każdej pozycji. Do wyboru między innymi dania kuchni: hiszpańskiej, greckiej, włoskiej, portugalskiej i oczywiście, rumuńskiej. Wybór jest naprawdę szeroki: od hummusu po sznycel. Cokolwiek wybierzecie, warto spróbować jednego z rumuńskich win dostępnych w karcie.
Wieczorem możecie wpaść potańczyć albo wypić lampkę wina słuchając koncertu jazzowego. Mieszanka imprez jest równie szeroka jak menu. W końcu to obieżyświat!
2) Linea/ Closer To The Moon
Zmęczeni zwiedzaniem, możecie skręcić z głównej ulicy i znaleźć się na kolejnym niesamowitym dachu. Jeśli będziecie mieć szczęście, wjedziecie na górę windą, jeśli nie, czeka Was prawdziwa wyprawa na szczyt. Po paru dobrych minutach wchodzenia, podwójnie docenicie swój wysiłek i widok. Ten ostatni jest dobry, o ile nie będzie tłoku. W przeciwnym razie pozostanie Wam oglądanie... pracowników wieżowca. Albo patrzenie sobie w oczy.
Bar robi wrażenie zwłaszcza zimą, kiedy każdy ze stolików zamienia się w małe igloo. Idealne miejsce na romantyczną randkę albo kolację z przyjaciółmi, jako nagrodę po całodziennym zwiedzaniu. Zamknięta przestrzeń daje poczucie prywatności i sprzyja relaksowi.
Co w kuchni? W menu sky baru królują grillowane mięsa, ale w nietypowej oprawie, np. pierś z kaczki pistacjami i purée z selera i karmelizowanej cykorii. Wieczorem robi się głośno.
3) Skybar Dorobanti
"Ground Control to Major Tom" – to była moja reakcja na wnętrze knajpy. To miejsce nie z tej planety. Wszystko jest mieszanką bieli i szkła. Białe ściany, stoły i krzesła. Do tego szklany składany dach, szklana ściana, po której spływa woda i sztuczna rzeczka na podłodze. Nad głowami kule, planety i cały układ słoneczny. Dobre miejsce dla fanów międzygalaktycznych wypraw.
Po długiej nocy warto zejść na ziemię i odwiedzić przepiękne bukaresztańskie księgarnie.
4) Diverta
Concept store powstały w 2019 roku, księgarnia i sklep papierczny w jednym. Kupicie tu książki (także po angielsku, ale oferta nie jest powalająca), pamiątki i lokalne alkohole. A nawet jeśli nic nie kupicie, zachwyci was wnętrze. Na uwagę zasługują niezwykłe ekspozycje produktów, np. ułożone kolorami długopisy, które tworzą tęczową instalację. Warto zajrzeć. Zwłaszcza z dziećmi, będą zachwycone!
5) Cărturești Carusel
Z ciekawymi miejscami w Bukareszcie jest trochę, jak z tamtejszą architekturą – za brzydką fasadą ukrywają się prawdziwe cuda. Krążąc między uliczkami z wszechobecnymi barami go-go, skręćcie w Strada Lipscani i zanurzcie się w magicznym świecie książek. Cărturești Carusel na żywo jest jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach. Księgarnia powstała w starej kamienicy i zajęła całą jej przestrzeń. To prawdziwa kraina czarów z fantazyjnymi schodami i szklanym dachem. To sześć niezwykłych pięter, na których znajdziecie tysiące książek i lokalne wyroby.
A w przerwie od zwiedzenia (i czytania) możecie wejść na ostatnie piętro i napić się kawy w tamtejszej kawiarni.
W księgarni kupicie książki po angielsku, w tym przekłady dzieł rumuńskich pisarzy. Wieczorami zdarzają się mini koncerty, których przyjemnie słucha się w niezwykłej przestani.
6) Cărturești Modul
To miejsce zauroczy fanów malarstwa, achitektury, designu, filozofii oraz… kolorowanek (np. Art Masterclass with Wassily Kandinsky, która podczas mojej wizyty w księgarni, była równie dobrze wyeksponowana, co album Victora Braunera). Księgarnia Modul znajduje się na przeciwko sławnej ulicy parasolek (Pasajul Victoria), w budynku Uniwersytetu Architektury i Urbanistyki "Ion Mincu”.
To 180 m2 powierzchni wypełnionej pięknie wydanymi książkami. Do tego minimalistyczne jasne wnętrze, kawiarnia ogródkiem i szklarnia. To miejsce, w którym świat akademicki przecina się z miejskim, ale bez niepotrzebnego zadęcia. Możecie spotkać tu architektów, studentów i wiele innych ciekawych osób. Duży wybór literatury po angielsku sprzyja wymianie myśli. Nie chce się wychodzić.
7) My Romanian Store
Oryginalnych pamiątek możecie poszukać na pchlim targu znajdującym się w historycznym pałacu Palatul Bursei (w latach 1955-2008 budynek był siedzibą Biblioteki Narodowej Rumunii). Na małych stoiskach znajdziecie biżuterię i antyki (sporo z czasów komunizmu).
Prawdziwe lokalne wyroby i krótka lekcja kultury Rumunii czekają Was w sklepie My Romanian Store. Znajdziecie tam ceramikę, poduszki, a nawet folkowe ubrania! Wszystkie rzeczy tworzone są przez lokalnych rzemieślników w małych, rodzinnych manufakturach. Obsługa sklepu chętnie opowiada o przedmiotach, a do zakupu dołącza karteczkę z nazwą pracowni i krótką notką o regionie, z którego pochodzi produkt.
Na koniec coś dla ciała.
8) Gioelia Cremeria Italiana
Jeśli jesteście na diecie, szerokim łukiem omijajacie Strada Franceză, bo z pewnej magicznej cukiero-lodziarni wyjdziecie o parę(set) kalorii grubsi. Miejsce zniewala ilością smaków lodów naturalnych, które są przygotowywane codziennie na miejscu i powstają na bazie organicznego mleka oraz owoców. Do tego aromatyczna kawa, puszyste ciasta i kremowe torty. Po prostu pycha!
P.S.
To sieć, więc kaloryczne zło czyha na Was jeszcze w kilku miejsach!
Zdjęcia: Shutterstock/ materiały prasowe/ archiwum prywatne