werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • W podróży

City break w Bratysławie. Dolecisz tu w 1,5 godziny

autor: Agnieszka Kaszuba

Nie krzyczy, nie błyszczy, nie ściga się na liczbę zabytków z sąsiadami. A mimo to Bratysława zostaje w pamięci. To miasto, które zaprasza gestem, nie megafonem. Na kieliszek lokalnego wina, spacer wzdłuż Dunaju i leniwe włóczenie się po uliczkach, gdzie za każdymi drzwiami może kryć się galeria, domowy bar winny albo stara drukarnia zamieniona w kawiarnię.

Od kwietnia 2025 roku trzy razy w tygodniu Gdańska do Bratysławy lata Ryanair. Loty są we wtorki, czwartki i soboty. Podróż trwa niecałe 90 minut, a bilety w jedną stronę potrafią kosztować zaledwie 120 zł. To mniej niż dobra kolacja, a otwiera drzwi do miasta, które łączy w sobie środkowoeuropejski sznyt z lokalnym, słowackim charakterem.

Nad rzeką, która znała monarchów

Dunaj w Bratysławie to nie tylko geografia – to także główny bohater miejskich opowieści. To tutaj pływała cesarska flotylla Marii Teresy, tędy podróżowali kupcy z Bałkanów, a jeszcze wcześniej – rzymskie patrole strzegły granicy imperium. Dziś brzegi rzeki ożywają latem: rowery, deskorolki, hamaki i barki zamienione w pływające kawiarnie, gdzie pije się lemoniadę lub rzemieślnicze piwo, patrząc, jak zachodzi słońce.

Warto ruszyć pieszo lub rowerem wzdłuż Dunaju aż do Sad Janka Kráľa, najstarszego parku miejskiego w Europie. Jesienią aleje platanów pachną wilgotnym liściem, a latem między rzeźbami i starymi fontannami rozstawiają się jogini, malarze i młodzi ludzie z książkami. Słowacy kochają to miejsce. Jest ciche, ale z sercem.

Widok na stare miasto w Bratysławie.
Widok na Dunaj
Bratysławą pamięta o swojej tradycji i historii i próbuje łączyć ją z nowoczesnością. Fot. A. Kaszuba

Zamek Bratysławski i cesarzowa z rozmachem

Bratislavský hrad, wielki, jasny, z czterema wieżami, wygląda jak wycięty z kartonowej makiety. Ale jego wnętrze kryje znacznie więcej niż piękne widoki. Zamek, który raz był fortecą, potem barokowym pałacem, a jeszcze później magazynem wojskowym, został doszczętnie zniszczony w pożarze w XIX wieku. Odbudowano go dopiero po II wojnie światowej – z rozmachem i szacunkiem dla historii.

To właśnie tutaj rezydowała Maria Teresa, cesarzowa, która miała oko do detali i nie godziła się na prowizorkę. Jej świta liczyła ponad tysiąc osób – od nadwornych piekarzy po astrologów. Mówi się, że kazała sprowadzać lawendę aż z południa Francji, by pachniały nią zamkowe komnaty. Dziś można przejść się po dziedzińcach, odwiedzić nowoczesną ekspozycję w muzeum i wejść na punkt widokowy. Pejzaż zapiera dech: dachy starego miasta, Dunaj, a jeśli pogoda jest dobra, widać tu zarówno Słowację, Austria i Węgry, a w tle zarysy Alp.

Śladami koronacji: Dóm św. Marcina

Tuż u stóp zamku stoi Dóm św. Marcina, który przez niemal 300 lat był sceną koronacji węgierskich monarchów. W sumie dziewiętnastu królów i królowych. W tym samą Marię Teresę, która w 1741 roku wkroczyła do świątyni ubrana w złotą suknię, a tłum na zewnątrz wiwatował, mieszając łacinę z węgierskim i niemieckim.

Do dziś na wieży katedry widać koronę, nie tylko w formie ozdoby, ale i hołdu dla historii. A w środku... cisza. Taka, która nie krępuje, lecz koi. Przy odrobinie szczęścia można usłyszeć próbę organisty i brzmienie instrumentu napełnia gotyckie wnętrze echem dawnych ceremonii.

Zamek Bratysławski.
Ogrody w zamku Bratysławskim.
Bratysławski zamek to charakterystyczny punkt na mapie miasta. To tez jeden z lepszych punktów widokowych. Fot. A. Kaszuba

UFO: między designem a zachodem słońca

Bratysławskie UFO to jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc w mieście. Zbudowane w latach 70. XX wieku, przypomina talerz zawieszony nad Dunajem. To słowacki postmodernistyczny symbol nowoczesności. Ale najważniejsze jest to, co w środku: restauracja i taras widokowy.

Wieczorem można tu usiąść przy stoliku z kieliszkiem rieslinga i popatrzeć na miasto, które migoce jak rozsypane koraliki. Menu zmienia się sezonowo, ale zawsze znajdzie się coś lokalnego dziczyzna, kasza, ser z Małych Karpat. To miejsce, które łączy estetykę retro z dzisiejszym smakiem życia.

Targ jak teatr, ulice jak labirynt

Stará Tržnica, czyli Stara Hala Targowa, to serce sobotniej Bratysławy. Nie chodzi tu tylko o zakupy, ale raczej o spotkanie ze znajomymi sprzedawcami i sąsiadami. Na straganach znajdziesz sery owcze, chałki z makiem, wina naturalne, rzemieślnicze mydła, kawę, wędliny, a nawet lokalny fermentowany napój o nazwie „žinčica”, łagodny, mleczny i nieco zaskakujący.

Dookoła rozpościera się Stare Miasto, które przypomina swoistą mozaikę: gotyk, barok, secesja, brutalizm. Kamienice są także w różnych stylach i kolorach: niektóre połyskują złotem i freskami, inne są obdrapane, ale fotogeniczne. I w tym ich urok. Czasem otwarte drzwi prowadzą do wewnętrznych dziedzińców, gdzie działa piekarnia, mała restauracja czy butik z ręcznie robioną ceramiką.

UFO w Bratysławie.
Wieża św. Martina w Bratysławie.
Z jednej strony fururystyczne UFO z kawiarnią i punktem widokowym, z drugiej romantyczne uliczki Starego Miasta. Bratysława to miasto niespodzianek. Fot. A. Kaszuba

Miasto, które się je

Bratysława odkrywa przed turystami także swoją drugą, smakowitą stronę. Lokalne dania jak lokše (placki ziemniaczane z makiem i masłem), kapustnica (zupa z kiszonej kapusty i grzybów), haluski z bryndzą czy smažený syr (smażony ser z tatarską) mają status niemal kultowy.

Ale to, co dziś najciekawsze, to nowa fala gastronomii: bistro z fermentowanymi warzywami, kawiarnie podające matchę z mlekiem owsianym i serniki z ricottą, piekarnie, gdzie chleb rośnie przez 48 godzin. Na Instagramie @cojebratislava można śledzić, co właśnie jest na topie: od kimchi z jabłkiem po croissanty z czarnym sezamem.

Winnice w granicach miasta

Czy wiesz, że Bratysława to jedna z nielicznych europejskich stolic z działającymi winnicami w granicach miasta? Region Małych Karpat, rozciągający się na północ od centrum, słynie z win białych, które są lekkie, mineralne, i z charakterem. 

Najlepsze miejsce na ich degustację to Národný salón vín, mieszczący się w piwnicach historycznego ratusza. Można tu spróbować nawet 100 wyselekcjonowanych etykiet: frankovki, veltlína, rulanda i wielu innych. Jeśli rozsmakujesz się w słowackich winach, co roku, w pierwszy weekend sierpnia, pod Bratusławą organizowany jest festiwal Vino pod hwiezdami. Tu spróbujesz nie tylko lokalnych trunków, ale usłyszysz znane słowackie kapele, weźmiesz udział w warsztatach jogi i postestujesz słowackie potrawy z całego kraju. 

Szczególnie urocze są viechy – niewielkie, domowe winiarnie z ogródkami, gdzie kieliszek kosztuje tyle, co kawa w Starbucksie, a atmosfera jest jak z rodzinnej uroczystości.

Nowoczesne oblicze miasta

Choć Bratysława kojarzy się z historią, w ostatnich latach zyskała nowoczesne oblicze. W okolicach głównego dworca i południowego nabrzeża powstała dzielnica przypominająca futurystyczny Manhattan. Wśród szklanych wież i designerskich budynków wyróżniają się projekty Zahy Hadid, pełne miękkich linii i dramatycznych załamań światła.

To Bratysława XXI wieku. Jak mówią jej mieszkańcy: pewna siebie, otwarta, ambitna. Ale nadal nieśpieszna. 

Zostań z nami

Bądź na bieżąco