werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • W podróży

Narty w Bułgarii. Anglicy już to odkryli!

autor: Jarosław Kałucki

Bułgaria to wciąż niedoceniany przez Polaków kierunek narciarski, ale Brytyjczycy już dawno dostrzegli jego atuty. Doskonale przygotowane stoki, alpejska jakość tras, bajkowe krajobrazy i atrakcyjne ceny przyciągają coraz więcej turystów. W tym artykule przedstawiamy najważniejsze ośrodki narciarskie w Bułgarii i sprawdzamy, dlaczego warto je odwiedzić.

Bułgaria to doskonale przygotowane stoki i trasy wytyczone na wysokościach, o jakich w Polsce możemy tylko pomarzyć. Ale także alpejska jakość tras, bajkowe krajobrazy i krajowe, a czasem wolnocłowe ceny w restauracjach - to sporo argumentów, by wybrać Bułgarię na „egzotyczny” wyjazd na narty.

Najważniejsze ośrodki to Bansko w górach Pirin - najmłodszy z najważniejszych bułgarskich ośrodków narciarskich. I jednocześnie najbardziej znany, dzięki rozgrywanym tu zawodom alpejskiego Pucharu Świata. Co prawda Borovets w górach Riła, najstarsza bułgarska stacja narciarska z blisko 130-letnią tradycją, również gościł najlepszych alpejczyków świata, ale ostatnia ich rywalizacja miała tu miejsce w 1984 roku. A Pamporovo w Rodopach właśnie zorganizowało swój pierwszy Puchar Świata w snowboardzie.

Polaków na bułgarskich stokach jeszcze jest mało, za to ci, którzy tam dotrą, szlifowanie angielskiego mają w bonusie, bo dla obywateli Zjednoczonego Królestwa to jeden z ważniejszych narciarskich kierunków.

Bansko: najlepsze narty w Bułgarii

Bansko, w sercu gór Pirin, parku narodowego i obszaru na liście UNESCO, wymyślił w obecnej formule Marc Girardelli, legenda narciarstwa alpejskiego, dwukrotny wicemistrz olimpijski z Albertville i pięciokrotny triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Austriak, który ścigał się jako reprezentant Luksemburga, a po zakończeniu kariery dostrzegł w Bansku potencjał i zaangażował się do tego stopnia, że w 2018 stał się udziałowcem spółki, zarządzającej narciarskim kurortem. Jest twarzą resortu a każdego roku na otwarcie ściąga wielkie nazwiska: w zeszłym sezonie była to Włoszka Deborah Compagnoni, Marcus Wasmeier, tegoroczne uświetnił Michael Walchhhofer. 

Swoisty pomnik za życia postawiono tu jednemu z najlepszych narciarzy wszech czasów – Włochowi Alberto Tombie. Mistrz slalomu chętnie tu zaglądał i jego imieniem nazwano czarną trasę, na której od 2009 roku rozgrywane są zawody Pucharu Świata i którą uwielbia wręcz inna narciarska legenda, Amerykanka Lindsey Vonn. 

Trasa Tomby zasługuje na swoje miano: ma niecałe 2600 m długości, ponad 900 m różnicy poziomów a 200 metrów w jej górnej części przypomina ogromny halfpipe. Jest niemal do końca stromo i nawet po południu twardo, bo słabiej jeżdżący wybierają inny, łatwiejszy wariant zjazdu do Bunderishka Polyana – serca ośrodka z licznymi restauracjami, do którego z Banska dojeżdża się 6 km koleją gondolową.  

75 kilometrów frajdy 

To powyżej tego miejsca jeździ się na większości z 75 km nartostrad. Najwyższy punkt, do którego docieram czteroosobową kanapą, to Plato, na 2600 m npm, znajdujący się w pobliżu szczytu Todorka (2746 m npm). Przede mną ok 3 km jazdy w dół czerwonymi lub niebieskimi nartostradami po Plato, które sprawia wrażenie, że ta odkryta połać jest szersza niż dłuższa. Górski krajobraz, jaki rozpościera się przede mną sprawia, że gdyby nie napisy na drogowskazach po bułgarsku, w żaden sposób nie zgadłbym, że to nie Alpy. 

Drugiego dnia mam pecha, jest mgliście i wieje wiatr, więc wjazd na Plato jest zamknięty. Ale położone w zalesionej części masywu nartostrady dają chyba nawet więcej frajdy z jazdy od tych na odkrytym terenie. Czerwone i niebieskie nartostrady są pełne ciekawych przełamań, logicznie skomunikowane i, co ważne, przygotowane tak, że dopiero po południu tworzą się na nich niewielkie muldy. 

Ośrodki narciarskie w Bułgarii infrastrukturę mają podobną do tej alpejskiej. Fot. Jarosław Kałucki
Ośrodki narciarskie w Bułgarii infrastrukturę mają podobną do tej alpejskiej. Fot. Jarosław Kałucki
Ośrodki narciarskie w Bułgarii infrastrukturę mają podobną do tej alpejskiej. Fot. Jarosław Kałucki

Najdłuższy zjazd na świecie 

Zjazd do Banska na nartach jest możliwy na dwa sposoby: z Bunderishkiej Polyany trzeba wjechać do pośredniej stacji gondoli i czerwoną lub czarną nartostradą dojechać mniej więcej dwa kilometry do trasy prowadzącej do miasteczka, lub wyruszyć nią z samej polany. Stąd zjazd jest bardzo przyjazny nawet dla poczatkujących narciarzy, bo ma ok 11 km długości i tylko niecałe 700 m różnicy poziomów. 

Natomiast gdyby jechać do samego dołu z Plato, mamy przed sobą 16 km i blisko 1700 m różnicy poziomów. To więcej niż na słynnej Sarenne, uważanej za jedną z najtrudniejszych tras na świecie. Tamtejszy zjazd z Pic Blanc (3330 m npm) do Alpe d’Huez ma również 16 km ale tylko niecałe 1500 m dyferencji. 

W knajpach w mieście jak na wolnocłówce 

Nie warto jednak zjeżdżać zbyt wcześnie. Zarówno w barach i knajpkach na Bunderishkiej Polyanie jak i tych w urokliwym kociołku Shigliarnika, przy dolnych stacjach wyciągów kanapowych apres ski rozpoczyna się w miarę wcześnie. Ceny jedzenia i napojów dla licznych narciarzy z UK – tych w bułgarskich ośrodkach jest zatrzęsienie – ale i dla nas są, rzec można, na stokach domowe a w samym Bansku, w mehanach, czyli tradycyjnych restauracjach z muzyką na żywo - wręcz wolnocłowe.  

Bansko przypomina raczej austriackie, alpejskie miasteczka, z dużo liczbą hoteli (są nawet 5* Kempinsky i 4Points by Sheraton) i apartamentów oraz historycznym centrum z tradycyjną zabudową i budowlami sakralnymi. Choć działają tu liczne sklepy całodobowe, wspomnianych mehan jest kilkadziesiąt a oprócz tego puby i dyskoteki to ich funkcjonowanie jest nienachalne. 

Apres ski po bułgarsku. Fot. Jarosław Kałucki
Apres ski po bułgarsku. Fot. Jarosław Kałucki
Apres ski po bułgarsku. Fot. Jarosław Kałucki

Brovec: trochę Francja, trochę Łeba 

A w Borovcu, najstarszym bułgarskim kurorcie narciarskim z niemal 130-letnią tradycją, jest niczym w środku lata w Łebie. Rytmiczne dudnienie muzyki w barach apres ski przy dolnych stacjach wyciągów opodal hoteli, zbudowanych na francuską modłę tuż przy stokach, jest tak donośna, że na balkonie czuję się jakbym siedział tuż przy DJ-u. Stąd aż do dolnej stacji kolei gondolowej na drugim końcu kilkusetmetrowej promenady rozciąga się specyficzny pas aktywności gospodarczej: stragany, których właściciele przenieśli się z towarem z czarnomorskich plaż, bo dominują klapki i stroje kąpielowe, kantory wymiany walut,  jest też supermarket z chińszczyzną, budki z erotic show, liczne sklepy całodobowe, wypożyczalnie i szkółki narciarskie  a przede wszystkim knajpki starające się na tysiąc sposobów zwabić klientów (najbardziej oryginalny to Szalony Byk, reklamujący się jako dzienne centrum opieki nad mężami, których żony poszły na zakupy – z zimnym piwem i gorącymi transmisjami sportowymi). A od południa pomiędzy hotelem Riła a wyciągami pojawiają się kucyki na które chętnie wskakują najmłodsi Brytyjczycy.  

Ośrodek pod najwyższym szczytem Bałkanów 

W Borovcu, tuż przy ośmioosobowej kanapie jest też hotel i restauracja Popangelov. Grunt pod hotel ta rodzina dostała w dowód wdzięczności od gminy. Bo Popangelov to tu najważniejsze nazwisko zaraz po carze Ferdynandzie z niemieckiego rodu Saxe-Coburg und Gotha-Koháry.  

Dzięki carowi Borovec, położony pod najwyższym szczytem całych Bałkanów, górą Musala (2926 m npm), stał się od 1896 roku wakacyjnym kurortem. Ale jego narciarski profil stworzyła rodzina Popangelov. Na przełomie lat 60. i 70. XX w. Peter Popangelov, wówczas trener bułgarskiej reprezentacji w narciarstwie alpejskim i  organizator wielu krajowych i międzynarodowych zawodów narciarskich w Bułgarii, zainicjował budowę pierwszych wyciągów i tras narciarskich w Borovcu, który miał być bułgarskim i międzynarodowym centrum turystycznym i sportowym. Dziś, z 65 km nartostrad, to druga po Bansku co do wielkości stacja narciarska w Bułgarii. 

Ukoronowaniem projektu było uruchomienie w 1980 roku kolei gondolowej na masywie Yastrebets. Kolejka w niezmienionym kształcie do dziś. W kabinie w stylu vintage narciarze siedzą do siebie plecami, ale niecałe 5 km pokonuje się szybko, dojeżdżając na wysokość 2370 m mpm, w pobliże masywu Markjudik, gdzie czarną i czerwonymi nartostradami zjeżdża się z wysokości 2550 m npm. 

Są one znacznie krótsze od nartostrad na masywie Yastrebets. Z górnej stacji gondoli dojeżdża się do niego malowniczą niebieską nartostradą, zaczynającą się przy skałkach, bardzo przypominających Końskie Łby na początku trasy Lolobrygida na Szrenicy w Szklarskiej Porębie. Ale to jedyna niebieska nartostrada, potem do dolnej stacji wyciągu kanapowego można dojechać jedynie czerwonymi nartostradami. Każda z nich ma ok 3 km długości.  

Borovc jest najstarszym bułgarskim kurortem narciarskim. Fot. Jarosław Kałucki
Borovc jest najstarszym bułgarskim kurortem narciarskim. Fot. Jarosław Kałucki
Borovc jest najstarszym bułgarskim kurortem narciarskim. Fot. Jarosław Kałucki

Trasa mistrzów 

Słabiej jeżdżący na nartach nie powinni wybierać tej środkowej o nazwie Popangelov. To kolejny dowód wdzięczności, tym razem syna seniora, Petara „Pepe” Papongelova, którego ojciec wytrenował tak, że Pepe na dwóch z czterech Igrzysk Olimpijskich (w 1980 i 84 r.) zajmował 6. miejsce i do stycznia 2025 był jedynym Bułgarem, który wygrał zawodu Pucharu Świata.  

Od 2006 roku środkowa trasa o różnicy poziomów 650 m nosi jego imię, ale Pepe, choć ścigali się tu w 1984 roku najlepsi alpejczycy świata, nie wszedł nawet na podium. Zawody wygrał wówczas Ingemar Stenmark przed Markiem Girardellim.  

Zdjęcia z czasów, gdy Borovec gościł najlepszych alpejczyków świata można obejrzeć w hallu hotelu Riła. Warto chć rzucić okiem, bo hotel znajduje się tuż przy masywie Sinyakovo. Dwa wyciągi kanapowe obsługują tu prawdziwą plątaninę niebieskich, czerwonych i czarnych tras (te ostatnie strome, ale doskonale przygotowane) a od czwartku do soboty można pojeździć tu również wieczorem. 

Bułgaria dla wymagjących

Bułgaria to wciąż rozwijający się kierunek narciarski, który łączy w sobie atrakcyjne ceny, nowoczesne wyciągi i trasy o alpejskim standardzie. Choć wciąż nie jest tak popularna wśród polskich narciarzy, jak Alpy, to oferuje warunki, które mogą zaskoczyć nawet najbardziej wymagających miłośników białego szaleństwa. Bansko to najlepszy wybór dla tych, którzy cenią sobie zarówno świetne stoki, jak i bogatą infrastrukturę turystyczną. Borovec oferuje alpejski klimat połączony z życiem nocnym, a Pamporovo zachwyca słońcem i urokliwymi trasami.

Zostań z nami

Bądź na bieżąco