- W podróży
- Polska
- Dzieje się
Cała Europa w Polsce: poznaj 6 niezwykłych miejsc
Mały Amsterdam, Polski Manchester, Padwa Północy czy Małe Alpy – aby zobaczyć te miejsca nie musimy latać po całej Europie. A to, co na wyciągnięcie ręki, może zaskoczyć. Zapraszamy na weekendowe wypady po Polsce... szlakiem wielkich europejskich atrakcji.
Łódź – polski Manchester
Takie hasło padło w jednym z artykułów brytyjskiego dziennika The Sun. Dlaczego? „Bo jak Manchester Łódź jest związana z przemysłem włókienniczym, ma niespotykaną u nas industrialną zabudową i tętni życiem” - napisała autorka tekstu Ella Buchan, która poleca miasto na weekendowe wypady. Zwiedzanie zaczynamy od od fabryki Scheiblera z największą przędzalnią w Europie. Kilka lat temu budynek zrewitalizowano i urządzono apartamenty, także pod wynajem. Jeśli chcesz mieszkać elegancko, w industrialnym stylu to doskonały wybór.


Tuż obok fabryki znajduje się Pałac Herbsta, dziś muzeum. Nieduży budynek z oranżerią pozwoli przenieść się w czasie do domu fabrykanta. Potem warto wybrać się na spacer po Księżym Młynie - osiedlu robotniczym, które powstało przy fabryce. To było miasto w mieście ze żłobkiem, szpitalem, szkołą, a nawet ze strażą pożarną.
Potem zaglądamy do Fabryki Białej z Muzeum Włókiennictwa, a na koniec do Manufaktury. Sto lat temu była tu fabryka Samuela Poznańskiego. Teraz jest wspaniałe muzeum MS2, w którym nie można pominąć wystawy stałej „Atlas Nowoczesności”. Jeśli wieczorem szukamy towarzystwa i zabawy idziemy do Off Piotrkowska. To kilkanaście restauracji i klubów umiejscowionych wokół urokliwego dziedzińca. W weekend ludzie bawią się tu do białego rana.
Gdańsk – Mały Amsterdam
Pod koniec ubiegłego roku Instagram obiegły niezwykłe zdjęcia Gdańska – rzędy kolorowych kamieniczek sfotografowanych z drona. Zrobił je pewien Holender i zachwycił nim sieć. Faktycznie starówka nie ma sobie równych, nawet jeśli oglądamy ją z poziomu ziemi. Na spacer idziemy tzw. Drogą Królewską. To tędy polscy monarchowie wjeżdżali do miasta. Zaczyna się ona renesansową Bramą Wyżną, którą wchodzimy na na ulicę Długą z kamieniczkami ze słynnego zdjęcia. Kilka kroków stąd jest Muzeum Bursztynu, a w nim miodowe figurki, puzderka, kielichy i mnóstwo innych przedmiotów, które wyrzeźbiono z drogocennej żywicy. Pierścionek czy korale?


Z Gdańska nie można wyjechać bez bursztynowej biżuterii. Znajdziemy ją w każdym sklepiku z pamiątkami. Jeszcze robimy zdjęcie z Neptunem na tle nieba i kolorowych elewacji i wrzucamy na FB. Potem kierujemy się w kierunku rzeki Motławy i spacerujemy nadrzeczym bulwarem. Lunch można zjeść restauracji Motlava, która proponuje kuchnię polską ale w nowoczesnym wydaniu. Przy okazji popatrzymy na mewy, wodę i przepływające statki.
Szczecin – Paryż Północy
Podobieństwo tych miast polega na charakterystycznym gwieździstym układzie ulic. Odchodzą one od głównego placu.
W Paryżu jest to Plac de Gaulle’a (z Łukiem Triumfalnym na środku), który jest początkiem aż 12 ulic. W Szczecinie – Plac
Grunwaldzki z ośmioma wychodzącymi z niego ulicami. Słońce z promieniami przypomina też Plac Sprzymierzonych i Plac Odrodzenia. To nie koniec podobieństw. W obu miastach są szeregi kamienic z bogactwem portali, ryzalitów, rzeźb i gzymsów. Może nad Odrą nie wszystkie są odrestaurowane, ale w wielu miejscach prace trwają.


Na mapie Szczecina są też punkty obowiązkowe. To Zamek Ksiażąt Pomorskich – renesansowa warownia wybudowana na wzgórzu nad Odrą. Była to siedziba rodu Gryfitów, władców księstwa Pomerania. Nazwy brzmią jak z jakiejś powieści fantasy! Wizytę w mieście warto połączyć z koncertem w filharmonii, która zgarnęła chyba wszystkie najważniejsze architektoniczne nagrody. Budyne kształtem przypomina kamieniczki ze stromymi dachami. Jest cały biały, trochę jak widmo, a po zmroku elewacja się rozświetla przeróżnymi kolorami.
Zobacz także: Filharmonia Szczecińska – muzyka z lodowej góry
Z kolei na mapie gastronomicznej obowiązkowym punktem jest Bar Pasztecik, który w ubiegłym roku obchodził półwiecze istnienia. W menu są paszteciki w trzech smakach i barszczyk. Wszystko podane na plastikowych naczyniach w anturażu jak z poprzedniej epoki. Zawsze jest tu kolejka i mnóstwo obcokrajowców, którzy chcą spróbować lokalnego specjału.
Wenecja Bydgoska
Najlepiej podziwiać ją wieczorem, kiedy światła latarni odbijają się w rzece Brdzie i Młynówce. Otoczona nimi Wyspa Młyńska wygląda, jak z innego, dalekiego świata. Taka Wenecja w skali mikro! Zamiast renesansowych czy barokowych kamienic zobaczymy tu proste kamieniczki czynszowe, różnej wysokości, niektóre z dobudówkami i wykuszami. Przypominają różnej wielkości kostki rzucone wzdłuż brzegów.

Potem idziemy nad przystań, aby zobaczyć hotel z elewacją przypominającą burtę łodzi i pomosty z zacumowanymi łodziami. Spacerujemy bulwarem i przechodzimy przez mostek obwieszony kłódkami. W Bydgoszczy musi być wielu zakochanych!
Symbolem miasta są trzy spichrze z konstrukcją szachulcową, w których znajduje się Muzeum Okręgowe. Tuż obok uwagę zwraca nietypowy pomnik - postać, która idzie po linie rozciągniętej w poprzek rzeki. Zmierza do centrum miasta z klimatycznymi ul. Gdańską, Cieszkowskiego i al. Mickiewicza. Stojące przy nich kamienice są bardziej urozmaicone - trochę secesji, eklektyzmu, neobaroku i neorenesansu. Jeśli pada, zaglądamy do Muzeum Mydła i Historii Brudu, a jeśli pogoda pozwoli wędrujemy 2 km na zachód, gdzie znajduje się Stary Kanał z zabytkowymi śluzami.
Zamość - Padwa Północy
Zdobne fasady kamieniczek przy Rynku Wielkim to najczęściej fotografowane miejsce w Zamościu. Turyści gubią się też w urokliwych staromiejskich uliczkach, zaglądają w zaułki, chroniąc się przed słońcem przemykając pod podcieniami przy rynku. Co ich zadziwia? Klimat kameralnego włoskiego miasteczka, bo w 15 minut można je wzdłuż przejść. Zamość jest dziełem życia hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, który jako młody chłopak studiował w Padwie. Miasto tak go zachwyciło, że kiedy wrócił do Polski postanowił taką małą Padwę sobie zbudować. Do współpracy zaprosił włoskiego architekta Bernarda Morando. W 1578 roku panowie podpisali umowę, a po 8 latach Zamość był gotowy. Jak przystało na tamte czasy otaczają go fortyfikacje, powstała też katedra z pięknie malowanym sklepieniem.


Stary Zamość jest malutki, ale te 500 lat temu był jedną z największych na wschodzie fortec, której nigdy nie udało się zdobyć. Spacer po mieście warto zakończyć pod pomnikiem Jana Zamojskiego i spojżeć w spiżowe oczy dumnego hetmana dosiadającego narowistego konia. Duch hetmana jest ciągle żywy - ma tu swoją ulicę, liceum, a władzę sprawuje... jego potomek Marcin Zamoyski. Potem zajmujemy miejsce w ogródku jednej z kanapek, zamawiamy kieliszek wina i delektujemy się słońcem jak we Włoszech. Zamiast wina może być też zupa pokrzywowa, lokalny specjał. Albo jedno i drugie.
Małe Alpy
Tatry wyglądają tak, jakby dziecko narysowało zygzak kredkami – ze strzelistymi górami i dolinami w kształcie litery V. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przy wysokości ok. 2,5 tys. metrów zajmuje tak małą powierzchnię! O takich górach mówi się, że są typu alpejskiego. To nie koniec podobieństw z z najwyższym europejskim pasmem.


Tatry mają takie same strome zbocza, takie same rumowiska skalne. Kiedy popatrzymy ze Świnicy na Niebieską Przełęcz przypominają nie tylko Alpy ale nawet Himalaje. Byliście na Rysach? Pamiętacie, jaki widok z nich się rozpościera? To nie koniec porównań. Największy lodowiec w Alpach Berneńskich w Szwajcarii – Aletschgletscher – ma powierzchnię ponad 100 km.
Zobacz także: Tatry to nie tylko Morskie Oko. Te jeziora warto zobaczyć
„Lodowczyki” są też w naszych górach - w Kotle Mięguszowieckim ponad Morskim Okiem i w Śnieżnej Dolinie. Warto zaplanować wypad w Tatry, kiedy w Dolinie Chochołowskiej zakwitną krokusy. Popatrzmy wtedy na góry zupełnie inaczej.