werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • W podróży

Wielkanoc 2025 w rytmie slow. Tych miejsc na piknik nie znają sami warszawiacy

autor: Agnieszka Kaszuba

Po śniadaniu, zamiast kolejnego kawałka mazurka, może koc, termos i kawałek trawy? W tym roku Wielkanoc przypada pod koniec kwietnia, więc wszystko wskazuje na to, że będzie zielono, pachnąco i całkiem ciepło. To dobry moment, żeby uciec z miasta, choćby tylko na chwilę. Prezentujemy sześć miejsc na piknik w Warszawie i okolicach, których nie znają nawet sami warszawiacy. Bez scenariusza, bez tłumów. W rytmie slow.

Wielkanoc 2025 wypada dość późno, bo dopiero 20 i 21 kwietnia. Oznacza, że drzewa będą już przyprószone pierwszymi liśćmi, rozkwitną forsycje, a w parkach zakwitnie prymula. Prognozy? Na niedzielę zapowiadają około 18°C, na poniedziałek nawet 20°C. Wiosna rozkręci się na dobre, z możliwym przelotnym deszczem, ale takim, co raczej odświeża powietrze niż psuje plany.

Po wielkanocnym śniadaniu – tym tradycyjnym, z chrzanem, żurkiem, jajkiem i babką, człowiekowi nie chce się siedzieć w domu. Człowiek chce wyjść. Oddychać. Przeciągnąć się na kocu, napić się herbaty z termosa, zjeść drugą kromkę chleba z pasztetem i patrzeć, jak dzieci (albo psy) biegają po trawie. Tylko gdzie? Nie do Łazienek, nie na Pole Mokotowskie. Tam będą wszyscy. A Ty przecież chcesz tylko trochę spokoju. Oto sześć mniej oczywistych miejscówek w Warszawie i tuż za nią, idealnych na wielkanocny piknik – z naturą, z klimatem, bez zadęcia.

Jeziorko w rezerwacie Grabicz

Rezerwat Grabicz to skrawek prawdziwego, żywego lasu. Podczas spaceru można trafić na urocze jeziorko. 

Rezerwat Grabicz

To miejsce, które wygląda jakby ktoś o nim zapomniał i bardzo dobrze. Rezerwat Grabicz to skrawek prawdziwego, żywego lasu. Znajduje się pomiędzy Ursynowem a Piasecznem, ledwie 25 minut metrem i spacerem od centrum, a czujesz się tu jak w głębi Mazowsza. Drzewa są tu dzikie, krzywe, niewychowane przez parkowe standardy, a brzozy, olchy i dęby z rozłożystymi konarami. Wiosną przy leśnych ścieżkach pojawiają się zawilce i pierwiosnki, a ziemia pachnie mokrą ściółką i korą.

Najlepiej zacząć spacer od końca ulicy Jagielskiej i iść w stronę Lasu Kabackiego, omijając tory i nieutwardzone drogi. Wzdłuż wąskich ścieżek ciągną się wysokie trawy i dzikie krzewy w tym takie, które aż się proszą, żeby na nich usiąść z kocem. W oddali widać czasem sarny, a na mokradłach skrzeczą czaple.

W pakiecie: brak tłumów, prawdziwy las i zero infrastruktury. Trzeba zabrać ze sobą wszystko: od napojów po koc, bo nie ma tu żadnej turystycznej infrastruktury, ale właśnie to daje największą wolność. To dobre miejsce na piknik w stylu „back to nature”. Możesz zabrać dzieci, psa, książkę i po prostu… zniknąć na dwie godziny z mapy miasta.

Smaczek lokalny: po pikniku możesz zajrzeć do oddalonego o 10 minut piechotą młyna papierniczego w Jeziornie. Jest nieczynny, ale niesamowicie fotogeniczny. A jeśli złapie was deszcz, można wsiąść do autobusu 739 i zatrzymać się w Mysiadle, w kawiarni „Biała Małpa” serwującej matchę na mleku owsianym i kruche mazurki własnej roboty.

Polana Opaleń

Polana Opaleń w Lesie Bilańskim to idealne miejsce na wielkanocny piknik. Fot. Shutterstok

Polana Opaleń 

To jedno z tych miejsc, do których trafiają tylko ci, co wiedzą. Polana Opaleń leży na obrzeżach Lasu Bielańskiego, tuż przy ulicy Papirusów, na granicy Warszawy i Puszczy Kampinoskiej. Kiedy w mieście rozgrywa się wielkanocna logistyka, tutaj – tylko śpiew ptaków i zapach wilgotnej ziemi.

W kwietniu las tętni życiem. Widzisz pierwsze liście grabów, słychać dzięcioła dużego, a przy odrobinie szczęścia można wypatrzyć rudzika z pomarańczowym brzuszkiem. Polana sama w sobie jest idealna: płaska, trawiasta, otoczona starodrzewiem. Jest tu kilka ławek, ale prawdziwi piknikowicze rozkładają się na kocach, wśród traw pachnących wiosną.

Zabierz książkę, zabierz dzieci z kredkami, zrób kanapki z chrzanem i jajkiem i pozwól, żeby dzień się rozlał powoli. Jeśli pogoda się zmieni, pod lasem znajdziesz ukryty przystanek autobusu 181, który zawiezie cię z powrotem do cywilizacji. Ale po co się spieszyć? Dodatkowo niedaleko, przy ul. Dewajtis, działa mała kawiarnia z domowym ciastem drożdżowym.

Fort Bema

Fort Bema to miejsce, które wydaje się z innej epoki. Fot. Shutterstok

Fort Bema

Fort Bema to miejsce, które wydaje się z innej epoki. XIX-wieczne mury, ślady po dawnych kazamatach, fosy zarosłe trzciną. A w środku – polany, ścieżki, dzikie grządki miętowo-pokrzywowe i mnóstwo przestrzeni, by się zatrzymać.

Piknik tutaj to trochę jak randka z historią. Można przysiąść przy ceglanym murze, można wejść do ciemnych wnętrz dawnych pomieszczeń magazynowych (latarka obowiązkowa), można przejść się mostkiem nad wodą i puścić papierowe łódki, jak za dzieciaka. Dla rodzin z dziećmi to raj – plac zabaw w pobliżu głównego wejścia jest ogromny, ale można też zaszyć się w bocznej części fortu, gdzie jest pusto i cicho. Idealne miejsce na wielkanocny reset. A przy ulicy Obrońców Tobruku działa piekarnia z żytnią chałką na zakwasie: świetna baza pod piknikowe kanapki z pastą jajeczną i koperkiem.

Zakole Wawerskie

Zakole Wawerskie to teren bagienny, dziki i nieucywilizowany. 

Zakole Wawerskie 

Między ulicą Borków a niepozornymi torami kryje się podmokły świat pełen tajemnic. Zakole Wawerskie to teren bagienny, dziki, nieucywilizowany – taki, który wymyka się z map Google’a i planów zagospodarowania przestrzennego. Tam, gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda.

Wiosną ten świat budzi się spektakularnie. Przez podmokłe ścieżki przechodzisz ostrożnie, żeby nie zamoczyć butów, ale w nagrodę słyszysz rechot żab i widzisz jak z trzcin wyskakuje błotniak stawowy. To idealne miejsce na piknik dla tych, którzy nie boją się pobrudzić koca. Dzieci też będą zachwycone: patyki, błoto, wyzwania to idealne składniki dobrej zabawy. 

Nie ma tu ani jednej ławki, ani infrastruktury turystycznej, ale można wziąc ze sobą koc i koszyk piknikować i świętowac do woli. 

Ognisko w Łące Zawady

Spacerując po Zawadach warto zatrzymać się w Łące Zawady. Fot. Łąka Zawady

Zielony Zakątek przy Zawadach

Zawady to ta część Wilanowa, która nie zdążyła jeszcze ulec nowoczesnej urbanizacji. Wciąż pełno tu ogrodów, starych drzew i przestrzeni, gdzie czas płynie wolniej. Na końcu ulicy Sytej, tam gdzie kończy się asfalt, a zaczynają wiślane łąki, leży Zielony Zakątek, niewielki park liniowy i teren spacerowy tuż nad rzeką.

Jest tam ścieżka pieszo-rowerowa, są ławki i wiaty, ale najpiękniej jest zejść z traktu i pójść w stronę dzikiej plaży. Nad Wisłą często widać kormorany i czaple, a kiedy woda jest niska, odsłaniają się piaszczyste brzegi idealne na piknik. Można rozłożyć się z kocem, zjeść resztki świątecznego sernika, wpatrując się w nurt rzeki, która tutaj płynie jeszcze dziko, nieskorygowana betonem.

Miejsce to szczególnie docenią ci, którzy chcą wyjść z dziećmi, psami, a nawet rowerem, bo w okolicy ciągną się kilometrami leśne dukty i polne ścieżki. Dla pragnących chilloutu polecamy Łąkę Zawady w klimacie slow. 10 minut spacerem od plaży znajdziesz Winnicę Dwórzno z małym sklepikiem otwartym także w święta. Warto sprawdzić, czy nie organizują akurat degustacji albo wielkanocnego kiermaszu z lokalnymi przysmakami.

Zalew Bardowskiego

Na Targówku między starymi halami, nasypem kolejowym a niespodziewaną zielenią rozciąga się Zalew Bardowskiego. 

Zalew Bardowskiego

To miejsce wygląda jak plan zdjęciowy do filmu o ucieczce z miasta. Między starymi halami, nasypem kolejowym a niespodziewaną zielenią rozciąga się Zalew Bardowskiego: nieduży zbiornik wodny, o którym wiedzą tylko mieszkańcy Targówka Przemysłowego i okolicznych ogródków działkowych.

Nie ma tu plaży, nie ma punktu gastronomicznego, nie ma ścieżek rowerowych. Jest za to cisza. I tafla wody, w której odbija się niebo i krzaki tarniny. Są betonowe brzegi, gdzieniegdzie usiane miękką trawą. Jest piaszczysta łacha, idealna na rozłożenie koca i zamoczenie stóp.

Wielkanocny piknik tutaj to opcja dla miejskich nomadów, dla tych, którzy kochają miejskie pustki i dźwięk wiatru hulającego po torach. Dobrze wziąć ze sobą herbatę, coś słodkiego i kogoś, kto lubi milczeć. W drodze na zalew zajrzyj na ulicę Bardowskiego. Na końcu działa wędzarnia ryb z warmińskimi korzeniami. Świąteczny węgorz z chrzanem? Idealny zamiennik dla wielkanocnej kiełbasy.

Zostań z nami

Bądź na bieżąco