- W podróży
Stambuł – magiczne miasto do zwiedzenia i zjedzenia
Minarety sięgające chmur i kolumny ukryte pod ziemią. Świątynia, która raz jest chrześcijańska a raz muzułmańska. Najlepsza na świecie kawa i najsłodsze słodkości. Polecamy miejsca, gdzie poczujesz prawdziwy klimat orientu.
1/7 Hagia Sofia
Zrobiło się o niej głośno w lipcu tego roku, kiedy jednym dekretem z muzeum zamieniono ją w meczet. Po raz pierwszy od 90 lat muezini wzywali wiernych do modlitwy. Prezydent Turcji w tradycyjnym muzułmańskim nakryciu głowy odczytał wersety Koranu.
Wcześniej Hagia Sophia była już meczetem, a jeszcze wcześniej świątynią chrześcijańską. Największą na świecie i najwspanialszą. Wyobraź sobie, jakie musiała robić wrażenie w 537 roku, kiedy ją skończono! Kiedy stoisz przed budowlą, zachodzisz w głowę, jak udało się zbudować coś tak ogromnego. Największa kopuła ma średnicę 31 metrów, a od podłogi do najwyższego punktu jest prawie 56 metrów, tyle ma 20 piętrowy blok.
Przez setki lat świątynia przeszła swoje – podczas trzęsień ziemi zawaliła się kopuła, odpadały dekoracje, trawił ją pożar, doszczętnie ograbiono ją podczas jednej z krucjat. Zawsze jednak udawało się naprawić szkody. Pomimo wielokrotnego wzmacniania konstrukcji budynku, czas zrobił swoje.
Kiedy wejdziesz do środka, stań w nawie głównej i popatrz na łuki przy kolumnadach czy dawnym ołtarzu głównym. Większość jest krzywych. Wrażenie zrobią na tobie mozaiki, ułożone ze złoconych kosteczek z bizantyjskim przepychem. Najlepsza? Chrystus Pantokrator z kobaltowo-złotą szatą i lekko zmęczonym wzrokiem albo zatroskana Matka Boska siedząca na tronie wyłożonym poduchami.
2/7 Bosfor
Statki ruszają z portu Eminönü, tuż obok mostu Galata. Możesz wybrać się na wycieczkę krótką, do Ortaköy – to z 10 km wodą w tę i z powrotem albo długą, kiedy statek dopływa aż do Morza Czarnego i zawraca do Stambułu. Wtedy musisz zarezerwować sobie pół dnia. Co cię czeka? Na trasie zobaczysz charakterystyczny z czerwono pomalowanymi przęsłami most Bosforski, potem przepłyniesz pod drugim – Mahmeda Zdobywcy. Na koniec dotrzesz do najnowszego – Mostu Selima Groźnego. To jedna z dłuższych wiszących konstrukcji na świecie.
Na brzegach Bosforu też dużo się dzieje. Z wody widać Pałac Topkapi i Pałac Dolmabahçe, liczne meczety ale też rezydencje bogatych Turków. To często pałacyki stojące nad wodą, nierzadko z pięknymi ogrodami i prywatnymi przystaniami. Ich właściciele bez korków szybko docierają do stolicy. Bezkarnie możesz podglądać, co się tam dzieje. Na statku kupisz coś do picia i jakieś drobne przekąski. Towarzyszyć ci będą mewy, które krzykiem domagają się jedzenia. Podobno po wielu latach w cieśninie pojawiły się delfiny. Może je zobaczysz.
3/7 Cysterna Bazyliki, czyli Zatopiony Pałac
Na ulicy Divan Jolu tuż przy Hagia Sophia zawsze jest wielki ruch. Turyści biegną tędy do wielkiej świątyni i do Muzeum Archeologicznego. Pędzące ulicą tramwaje zwalniają i dzwonią na nieuważnych. Jeśli chcesz na chwilę odpocząć od hałasów miasta zejdź pod ziemię. 53 schody dzielą cię od oazy ciszy czyli Pałacu Yerebatan. Nie mieszkał w nim żaden król, tylko zbiornik, w którym od VI wieku gromadzono wodę, na wypadek, gdyby wróg napadł na miasto.
Nie jest to miejsce zwyczajne. W komnacie o rozmiarach 65 na 163 m strop podtrzymuje 336 kolumn. Niektóre są w stylu jońskim, inne w doryckim, niektóre są grubsze, inne chudsze. Najwyraźniej do budowy użyto materiałów, które były pod ręką, często z rozbiórki innych budowli. Dwie kolumny ustawiono na płaskorzeźbach głów Meduzy. Podobno cesarz Justynian kazał je umieścić w najciemniejszym kącie, do góry nogami i jak najszybciej zalać wodą, aby mieć pewność, że nikomu nie zrobią krzywdy.
Zbiornik nieraz uratował życie mieszkańcom ale z czasem o nim zapomniano. Odkryto go w XVI wieku. Pewnego holenderskiego podróżnika zaintrygowali ludzie, którzy w centrum miasta wyciągali z jakiejś dziury wodę i łowili ryby! Odnalazł wejście, pożyczył łódź i oniemiał. Dzisiaj i ty wpadniesz w zachwyt spacerując po drewnianych kładkach umieszczonych nad wodą. Ciszę przerywają jedynie od czasu do czasu pluskającej się w wodzie ryby. Niestety wędkowanie jest zabronione.
4/7 Most Galata
W porównaniu z wiekowym Stambułem most jest nowiutki. Niedawno stuknęła mu setka, ale stoi w wyjątkowym miejscu. Przerzucony jest nad Złotym Rogiem, zatoką ograniczająca najstarszą część miasta od północy. Nad planami mostu w tym wyjątkowym miejscu ślęczał już Leonardo da Vinci. Niestety, plany nie zostały zrealizowane.
Najlepiej wybrać się tu na spacer o wschodzie słońca. Wtedy to po ogromnych kopułach meczetów wędrować będą plamy światła, miasto spowija jeszcze poranna mgła, a muezini nawołują do modlitwy. Ciekawie jest i w środku dnia, szczególnie wtedy, gdy jakaś większy statek kieruje się w głąb Złotego Rogu. Wtedy ruch na moście zamiera i podnoszą się jego stalowe skrzydła. Jednostka majestatycznie wpływa na zatokę, a ty z góry możesz zajrzeć na pokład czy pomachać do kapitana. Potem most się opuszcza i wszystko wraca do normy.
Galata szczególnie upodobali sobie wędkarze, którzy okupują najwyższy poziom mostu. Bo jest jeszcze poziom niższy, tuż nad wodą. Znajdują się tu restauracje i kawiarenki. Idealne miejsce, aby śledzić ruch łodzi i patrzeć na wyciągane z wody ryby. Wędkarze stoją przecież tuż nad tobą.
5/7 Wielki Bazar
Pamiątki w Stambule kupisz na każdym kroku, ale aby poczuć klimat arabskiego dawnego świata wybierz się na Kryty Bazar. To całe miasteczko sklepików umiejscowionych w labiryncie uliczek. Wszystko pod dachem. Ten dach możesz zresztą zobaczyć w jednej z pierwszych scen filmu „Skyfall”, w której James Bond urządził sobie po nim przejażdżkę. Na dach nie wejdziesz, ale to co pod nim jest bardzo fascynujące.
Przy głównych bramach wiodących na bazar sklepiki nastawione są na turystów. Zazwyczaj dostają oni godzinę czasu, aby się obkupić. Na straganach zobaczysz więc najbardziej chodliwy towar – popakowane w paczuszki przyprawy, wzorzyste chusty, perfumy, chałwę, skórzane torby. Warto zapuść się głębiej, bez planu. Zobaczysz wyspecjalizowane dzielnice w tym mieście sklepików – ze złotem, tkaninami, słodkościami, dywanami… Miniesz zadrzewione placyki, kafejki, nawet fontannę i malutki meczet. Sprzedawcy z każdej strony zachęcają, aby do nich zajrzeć. Wystarczy, że usłyszą strzępy języka, popatrzą na twoje ubranie i już wiedzą, skąd jesteś. Zagadują więc i zapraszają po polsku.
Targowanie jest bardzo przyjemne, często towarzyszy mu popijanie herbaty, wymiana informacji o pogodzie, dzieciach, rzucanie komplementów pod adresem pań. Jeśli na dłużej zawiesisz oko na przykład na dywanie, natychmiast zostanie rozłożony u twoich stóp, dowiesz się ile ma węzełków na centymetr i jak wyjątkowe są jego kolory. Ma to mnóstwo uroku, ale bierz poprawkę, że za kilkadziesiąt dolarów nie kupisz antyku z Koni, ale ładny współczesny chodnik już tak. Zapakują ci go i prześlą do domu.
6/7 Stambuł do zjedzenia – może coś słodkiego?
Zacznij od kawy, parzonej po turecku. Do tygielka wsypywana jest odpowiednio zmielona kawa, cukier, jeśli lubisz słodką i wlewana zimna woda. Naczynie stawiane jest na gorącym piasku, kiedy zawartość zaczyna wrzeć, trzeba je zdjęć. Proces powtarza się kilkukrotnie. Efektem jest gęsta jak śmietana kawa nalewana do malutkich filiżanek, taka na jeden łyk. Do napoju pasują tureckie słodkości nazywane lokum. Pyszne są galaretki z wodą różaną obsypane cukrem pudrem albo baklava czyli miks ciasta, orzechów i miodu.
A co powiesz na chałwę, pokrojona w kostki albo w formie kłębka wełny? Historia sławnych na całym świecie Turkish Delight nie jest taka odległa jak mogłoby się wydawać. Zaczęło się w 1777 roku od pewnego cukiernika Bekira Effendi, który zaczął sprzedawać w Stambule słodycze według własnych przepisów. Tak zasmakowały mieszkańcom, że szybko stał się najsłynniejszym cukiernikiem imperium osmańskiego.
Koniecznie spróbuj też ciągnących się jak guma lodów. Jeśli kupujesz je na ulicy, sprzedawca odegra przed tobą całe przedstawienie z nakładaniem. Warto spróbować pieczonych kasztanów. Jeszcze gorące podawane są w papierowych tutkach. Rozłupujesz je parząc palce. Smak mają maślany, orzechowo-waniliowy i pachną zabójczo. Ten zapach na zawsze już kojarzył ci się będzie ze Stambułem.
7/7 Bartek Kieżun „Stambuł do zjedzenia”, wydawnictwo Buchmann
Opowieść o pełny smaków kulinarnym królestwie. A, że już od dawna wiadomo, że najlepsze wyprawy to te bez mapy w ręce, dlatego Bartek Kieżun w Stambule, czasem kierowany intuicją, czasem zapachem, a czasem poleceniami znajomych, dociera do zakamarków nieznanych turystom i historii zapomnianych nawet przez mieszkańców Stambułu. I właśnie dzięki temu powstała książka kucharska pełna opowieści o wielkiej historii, pachnąca olejkiem różanym, karmelem i miodem, wyjątkowa jak turecki dywan. Polecamy zabrać ją ze sobą w podróż do Stambułu. Nie tylko tę kulinarną.
Zdjęcia: Shutterstock, materiały prasowe