werandcountry.pl weranda.pl
  • W podróży
  • Polska

Szczecin – Paryż północy

Przez lata Szczecin był chyba najmniej znanym miastem Pomorza Zachodniego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że mimo istnienia Stoczni Szczecińskiej miasto wcale nie leży nad morzem, że jest trzecie co do wielkości w kraju pod względem powierzchni i że było polskie, duńskie, szwedzkie, pruskie, niemieckie a nawet francuskie. Niektórzy nazywają je nawet Paryżem Północy.

W czasie swojej długiej historii Szczecin był słowiańskim grodem, miastem hanzeatyckim i pruską twierdzą. Ale nad morzem nigdy nie leżał. Choć można odnieść takie wrażenie słysząc krzyk mew, chlupot wody, widząc w panoramie miasta stoczniowe dźwigi i piramidy kontenerów. Nad Bałtyk jest stąd koło 100 km.
Co nie znaczy, że w Szczecinie nie ma plaż. Jednym z wielkich atutów jest mnóstwo parków, lasów
i kąpielisk leżących w granicach, położonego nad Odrą, miasta.

Do morza można popłynąć rzeką a potem przez słodko-słony Zalew Szczeciński, w którym Odra kończy bieg. Wielką morską lagunę oddzielają od pełnego morza jeszcze dwie wyspy: Wolin i Uznam i przecinająca je cieśnina Świna. Z powodu takiego położenia Szczecin od dawna był miastem portowym a jego historia wiązała się z budową statków i handlem. Dlatego kiedy pod koniec lat 90. Stocznia Szczecińska zaczęła upadać miasto zamarło. Młodzież wyjechała szukać pracy, wiatr hulał bezproduktywnie po jego pustych ulicach.

Stopy wody pod kilem

Aż wreszcie ktoś wpadł na pomysł, by na szczecińskie nabrzeże sprowadzić wielkie żaglowce biorące udział w wyścigach The Tall Ship Races. W 2007 r. ich finał odbył się w Szczecinie. Do szczecińskiego nabrzeża przybiło prawie 100 pięknych jednostek napędzanych siłą wiatru. I mnóstwo publiczności. O Szczecinie zrobiło się głośno. Od tego czasu cyklicznie co kilka lat żaglowce pojawiają się przy Wałach Chrobrego.

Z dworca można tu dotrzeć piechotą. Albo na rowerze. To świetny środek transportu w Szczecinie, który ma wiele ścieżek rowerowych i kontrapasów. Ale na razie ruszamy piechotą Wałami Chrobrego, 500-metrowym tarasem widokowy, który powstał w na początku XX w. w miejscu zburzonych fortyfikacji. Na usypanej nad Odrą skarpie poprowadzono wtedy aleję spacerową zakończoną półkolistymi placykami. Z obu krańców skarpy odchodzą w dół dwie drogi dojazdowe a środkiem biegną monumentalne schody, prowadzące do fontanny. Nad Wałami wznoszą się reprezentacyjne budynki: neorenesansowy gmach Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, Akademia Morska w stylu północnoniemieckiego renesansu i Muzeum Narodowe zbliżające się do modernizmu, ale jeszcze nawiązujące do secesji. Wszystkie trzy budynki są jednymi z najokazalszych w mieście i tworzą jedną z najczęściej fotografowanych panoram. 

Na nabrzeżu poniżej Wałów Chrobrego oglądać można żaglowce podczas finału regat, a na co dzień polskie i zagraniczne jachty szkoleniowe. Przez cały rok kołysze się tu też na falach Ładoga – statek, hotel i restauracja w jednym. Od tego roku na jego górnym pokładzie odbywa się też targ rybny. Kupić można wędzone węgorze, halibuty i sumy, filety z dorsza, łososia, sandacza, miętusa, troci. Są też krewetki, vognole, kalmary, homary i ostrygi. A wszystko świeże, złowione w Bałtyku, Morzu Północnym lub Adriatyku. Zapach dobrze przyrządzonych ryb prowadzi mnie do tawerny, gdzie nie mogę się zdecydować: zupa rybna czy śledź w sosie chrzanowym? Langusta? A może tuńczyk? W końcu stawiam na elegancką wersję paprykarza szczecińskiego. Na Ładodze występuje w postaci kawałków pieczonego łososia podanego na szafranowym ryżu i peperonacie. Czuję na podniebieniu, że Szczecin wyraźnie obrał kurs na dobre zmiany. Także w kuchni. 

Stara rzeźnia, nowy browar. I marina. Tylko w Szczecinie

Z Wałów Chrobrego, przed wojną zwanych Tarasami Hakena (od nazwiska nadburmistrza miasta, z inicjatywy którego powstały), rozciąga się widok na leżące w nurcie Odry wyspy: Grodzką, Łasztownię i Parnicką. Do niedawna były zapleczem szczecińskiego portu i stoczni. Zaniedbanymi, przemysłowymi terenami, na które rzadko kto się zapuszczał. W tym roku między wyspami Grodzką i Łasztownią wybudowano marinę. Połączył je także drewniany zwodzony most, dzięki czemu na zaroiło się tu nie tylko od żeglarzy, ale i spacerowiczów.

Władze miasta obiecują, że w ciągu pięciu lat cała Wyspa Grodzka zostanie zagospodarowana, że pojawią się tereny rekreacyjne i amfiteatr. Na razie, potencjał wysp dostrzegł prywatny inwestor. W budynku XIX-wiecznej obory należącej do kompleksu starych rzeźni na Łasztowni, po paru latach kapitalnego remontu, otwarto Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia. Podczas inauguracji zamiast wstęgi przecięta została lina okrętowa i od tego czasu ciągle coś się tu dzieje: działa kino, księgarnia Kubryk Literacki i restauracja Stara Rzeźnia. Są spotkania, podczas których goście poznają historię dawnych rzeźni, Łasztowni i całego Szczecina. A także wystawy, warsztaty dla dzieci i dorosłych, festiwale muzyczne, kulinarne, targi dizajnu. 

Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia powstało w  budynku XIX-wiecznej obory należącej do kompleksu starych rzeźni na Łasztowni.

Wędrując brzegiem Odry na zachód dojdziecie do miejsca, które na razie czeka na to by je na nowo odkryć i zaprojektować. Przy ulicy Krzysztofa Kolumba, niemal naprzeciwko głównego dworca kolejowego, położona jest Wyspa Jaskółcza. Łączy ją z lądem żeliwny most, do którego prowadzi wąski przesmyk między budynkami.  Z mostku roztacza się widok na rzekę i wyrastające prosto z jej nurtu budynki pochodzącej z początku XIX wytwórni drożdży i alkoholi. Mocno nagryzione zębem czasu przemysłowe zabudowania z czerwonej cegły tworzą uroczy zakątek zwany zresztą szczecińską Wenecją. Niestety się sypią. Są plany, żeby poddać je rewitalizacji, ale na razie pomysły pozostają tylko na papierze. Na szczęście prywatne osoby działają szybciej niż urzędnicza machina. Dzięki temu zaniedbane budynki z przełomu XIX i XX w. przy ulicy Partyzantów, które dawniej mieściły kasyno, gospodę, skład win oraz rozlewnię likierów, znowu tętnią życiem. Kilka lat temu kupił je prywatny inwestor, wyremontował i otworzył nieduży browar i restaurację. Do warzonego na miejscu piwa podawane są dania kuchni polsko-niemieckiej. Te cięższego kalibru: golonki, kiełbasy, grillowane żeberka, karkówka, zupa cebulowa na piwie czy bawarska gulaszowa.

Paryż w Szczecinie 

Z Nowego Browaru przez pl. Zwycięstwa a potem Al. Wojska Polskiego w kilka minut dojdziecie do jednego z najstarszych kin na świecie. Szczeciński Pionier działa na pewno od 1909 r. a są głosy, że zaczął pokazy filmowe nawet dwa lata wcześniej. Tak czy inaczej zdobył zaszczytny tytułu, zapisany w księdze rekordów Guinessa, najdłużej (nieprzerwanie) działającego kina na świecie.

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe

Mimo, że Pionier w między czasie przeszedł kilka remontów, jego niewielka sala nadal przypomina czasy, kiedy wynalazek braci Lumiere dopiero podbijał świat. Jest tu też Kiniarnia, w której siedząc przy kawiarnianych stolikach, popijając herbatę, jedząc ciastka publiczność ogląda film wyświetlany
z projektora stojącego w sali. Repertuar ambitny – przede wszystkim kino europejskie, azjatyckie, południowo-amerykańskie.

Skoro o Europie mowa to niedaleko stąd jest Plac Zgody, którego nazwa kojarzy się z Paryżem, a kolejny plac – Grunwaldzki, uformowany został na wzór paryskiego Place d’Etoile. Rozchodzą się stąd promieniście w ośmiu kierunkach ulice. Jedna z nich prowadzi do dwóch kolejnych gwiaździstych placów: Sprzymierzonych i Odrodzenia. Podobno ich układ przypomina nie tylko architekturę Paryża,
ale i konstelację Oriona. A zwiedzenie ich zapewni gościom miłość, dobrobyt i zdrowie.

Idąc z Pl. Grunwaldzkiego wysadzaną lipami Al. Jedności Narodowej, zwana także Aleją Fontann dojdziecie do Jasnych Błoni. Duży prostokątny plac obsadzony kwiatami, otoczony platanami sprawia wrażenie Pól Elizejskich w miniaturze. Jego południowym kraniec zamyka Urząd Miejski, który przez lata dzielił budynek ze szczecińską filharmonią. Dopiero w  2014 r. w miejscu dawnego Konzerthausu, na skrzyżowaniu ulic Małopolskiej i Matejki stanęła nowa siedziba filharmonii. Ale za to jaka! Budynek projektu katalońskiej pracowni architektonicznej Barozzi/Veiga przypomina spiętrzoną krę albo wierzchołki gór lodowych. Piorunujące wrażenie robi też złota sala koncertowa i hol ze spiralnymi schodami. Budynek dopiero co powstał a już stał się nową wizytówką miasta detronizując renesansowy zamek Książąt Pomorskich.

Ale w budynku, który powstał w miejscu grodu słowiańskiego też jest ciekawie. Działają tu sale kinowe, koncertowe i ekspozycyjne, jest teatr, kabaret oraz opera. Można wziąć ślub i przekonać o ruchu obrotowych Ziemi oglądając obserwując w wieży zamku wahadło Foucaulta. Co jeszcze?
Całe mnóstwo. Tak naprawdę to tylko kilka kierunków podróży przez miasto, które pamiętając
o przeszłości patrzy śmiało w przyszłość. 

Gdzie zjeść i odpocząć w Szczecienie:

Bohema, ul. Wojska Polskiego 67

W restauracji urządzonej w ciepłym klimacie klasyki skonsumujecie flaczki z kalmarów, pieczeń jagnięcą z rozmarynem, ravioli własnej roboty czy panna cottę. A to tylko kilka z wielu smakowitych propozycji. 

Na Kuncu Korytarza, ul. Korsarzy 34

Śledziożercy powinni się udać na „kuniec” do restauracji na Zamku Książąt Pomorskich. We wnętrzach z gotyckimi sklepieniami i ścianami udekorowanymi przez scenografa Ryszarda Kaję, śledzie podawane są na dziewięć sposobów: z imbirem, majerankiem, sherry, miodem… Dla nieśledzożerców dziesiątki dań mięsnych, jarskich, wegetariańskich. Dla wszystkich kawa po szczecińsku – z brandy.

Niedźwiedź w Koronie, ul. Śląska 7/U4 wejście od ulicy Jagiellońskiej

Palarnia kawy połączona z kawiarnią w klimatycznym podwórzu w centrum Szczecina. Właściciel Misza, który sam nieco przypomina niedźwiedzia podaje takie ciekawostki jak kanapki z kurczakiem i grusztardą (musztarda z gruszek), cytrynowy krem z cukinii, sernik różany, ciasto z zieloną herbatą… No i kawa, dużo dobrej kawy. 

Pasztecik, ul. Wojska Polskiego 46

Bar, w którym od 1969 r. serwowane są typowe dla Szczecina paszteciki, z ciasta drożdżowego wypełnionego farszem z wieprzowiny, kapusty z grzybami bądź sera z pieczarkami. Na dodatek usmażone na głębokim oleju i podane z barszczem czerwonym. Od pięciu lat danie znajduje się na Liście produktów tradycyjnych. 

fot. Shutterstock

Zostań z nami

Bądź na bieżąco