- W podróży
- Europa
Tyrol austriacki vs. Południowy Tyrol : Odmienni, ale tacy sami
Wielu narciarzy, planując wypad w Alpy, zastanawia się, do którego z Tyroli – austriackiego ze stolicą w Innsbrucku czy Południowego ze stolicą w Bolzano skierować swoje kroki. Odpowiedź łatwa nie jest.
Choć ten pierwszy należy do Austrii, a drugi do Włoch, to historyczne i kulturowe podobieństwa są widoczne już na pierwszy rzut oka, a w obu infrastruktura narciarska jest na najwyższym, pięciogwiazdkowym alpejskim poziomie. Postaram się jednak przybliżyć nieco subtelne różnice, które mogą zmienić Wasze podejście do narciarskich urlopów w centrum Alp.
1. Wspólna historia, czyli Tirol isch lei oans
Do I wojny światowej Tyrol i Południowy Tyrol należały do państwa austriackiego i stanowiły jeden administracyjny, jednolity kulturowo, językowo (niemiecki) i etnicznie, region. Po przegranej wojnie Austria została zmuszona przez Włochy do cesji części Tyrolu, czyli tzw. Górnej Adygi/Alto Adige na swoją rzecz. Rdzenni Austriacy, mówiący o sobie po prostu Tyrolczycy, zostali poddani w latach 30. przymusowej italianizacji przez reżim Mussoliniego – wypierano język niemiecki ze szkół, zmieniano nazwy miast np. zamiast Bozen – Bolzano, zamiast Brunneck – Brunico.
Po drugiej wojnie światowej oraz w latach 60., w ramach europejskiej normalizacji i rozwoju Wspólnot Europejskich, prowincja Alto Adige uzyskała szeroką autonomię w ramach państwa włoskiego – przywrócono niemieckie nazwy, które od tego momentu mają brzmienie dwujęzyczne, zaczęto też nauczać po niemiecku. Rząd w Bolzano zyskał bardzo szerokie uprawnienia w prowadzenia szkolnictwa, promocji turystycznej i systemu podatkowego. Dziś Południowy Tyrol to najbogatsza prowincja Włoch, kontrastująca z biednymi regionami południa.
W latach 60. przywrócono niemieckie nazwy, które od tego momentu mają brzmienie dwujęzyczne.
Jeśli zapytamy o mieszkańców Tyrolu i Południowego Tyrolu, odpowiedzą nam, że są przede wszystkim Tyrolczykami, mieszkańcy południowej części z kolei niezwykle rzadko odpowiadają, że czują się Włochami. Gdy z kolei zapytamy o różnice między regionami, możemy usłyszeć „Tirol isch lei oans”, co w lokalnym dialekcie oznacza „Tyrol jest tylko jeden”. Na salonach w Bolzano i w Innsbrucku można usłyszeć temat ponownego zjednoczenia ziem tyrolskich.
2. Klimat
Tyrolu
To chyba największa różnica pomiędzy Tyrolem austriackim i włoskim. Tyrol leży po północnej stronie Brenner Pass, czyli najwyższego pasma centralnych Alp. Znawcy meteorologii i klimatu od dawna uważają pasmo kilkudziesięciu najwyższych szczytów, przekraczających wysokość 3000 m.n.p.m. za naturalną klimatyczną przegrodę, do której od południowej strony sięgają łagodne wpływu Morza Śródziemnego, od północnej z kolei swobodnie poczyna sobie powietrze arktyczne. To sprawia, że w austriackim Tyrolu zimy są dłuższe, ostrzejsze i bardziej śnieżne. Efektem tego są także dziesiątki lodowców, rzadko spotykanych po południowej stronie. Klimat włoskiego Tyrolu jest o wiele łagodniejszy, jest tutaj statystycznie więcej słonecznych dni w roku. Każdy kij ma jednak dwa końce – sezon w Tyrolu trwa dłużej i warunki śniegowe są zdecydowanie lepsze niż w Południowym Tyrolu, szczególnie w drugiej połowie marca.
3. Lodowce w Tyrolu austriackim
Absolutnym hitem Tyrolu austriackiego są lodowce. Choć jest ich ponad kilkadziesiąt, narciarsko wykorzystywanych jest pięć. To przede wszystkim leżący nieopodal Innsbrucka lodowiec Stubai, jeden
z największych zagospodarowanych regionów lodowcowych w Europie. Z reguły czynny jest od końca września do czerwca, oprócz doskonale przygotowanych tras jest tu też sporo terenów do off-piste oraz naturalna lodowa grota.
Z kolei najbardziej znany w Polsce jest tyrolski lodowiec Rettenbach/Tiefenbach w Solden. Miejsce jest popularne wśród młodzieży, w sezonie zimowym oferuje ponad 200 km tras i łączą tzw. Big 3, czyli trzy trzytysięczniki. Z jednego z nich widać jak na dłoni sąsiadujący, bardziej kameralny ośrodek na lodowcu Pitztal, najwyżej położony w Austrii (3.440 m.n.p.m.). Od kilku lat planuje się połączenie obu – w ten sposób powstałaby druga, największa (po włosko-szwajcarskiej Cervinia/Matterhorn) huśtawka lodowcowa w Europie.
Nieco na uboczu leży kameralny lodowiec Kaunertal, w końcu doliny o tej samej nazwie. W przeciwieństwie do Solden to idealne miejsce do odpoczynku bez zgiełku – Kaunertal jest dosyć trudno dostępny i nie organizuje się tutaj wielkich imprez sezonowych. Ciekawostka jest fakt, że jest niesłychanie przyjazny dla narciarzy z niepełnosprawnościami.
Jedyny w tej chwili całoroczny region lodowcowy to Hintertux na końcu doliny Tuxertal. Ukształtowanie terenu (północne ekspozycje) oraz wysokość (3250 m.n.p.m.) sprawiają, że nawet w lipcu czy sierpniu można spokojnie jeździć do godzin południowych. Bonusem jest fakt, że odwiedzając Hintertux późną wiosną, można spędzić pół dnia jeżdżąc na nartach,
a drugie pół – żeglując po oddalonym o godzinę drogi przepięknym górskim jeziorze Achensee.
4. Dolomity i Sella Ronda w Południowym Tyrolu
Niewątpliwą wizytówką południowej części Tyrolu są Dolomity, czy alpejskie pasmo górskie, ciągnące się od południowej części Brenner aż po Trento. Charakterystyczne, nieco zielonkawo-żółtawe ścięte kominy, których nie sposób pomylić z żadnymi innymi górami na świecie. W ich centralnej części znajduje się Sellaronda, czyli największa w Europie – i naszym zdaniem najciekawsza – huśtawka narciarska na świecie. Teren połączony przez cztery przełęcze: Passo Pordoi - Passo Campolongo - Passo Gardena - Passo Sella daje nam możliwość przejechania na nartach w ciągu jednego dnia imponującej trasy wokół centralnego masywu Piz Boe i to w obu kierunkach – szlak zielony, przeciwny do ruchu wskazówek zegara oraz szlak pomarańczowy, zgodny z ruchami wskazówki. Oba warianty zajmą cały dzień, każdy to minimum 70 kilometrów tras, po których ani razu nie zjedziemy dwa razy. Całość otoczona jest wianuszkiem doskonałych baz wypadowych w Val di Fassa, Val Gardena, Alta Badia i Arabba. Podczas wyprawy wokół Selli koniecznie trzeba odwiedzić najbardziej znane tutaj schronisko górskie Rifiugio Comici. Oprócz tradycyjnych alpejskich potraw słynie ze świeżych owoców morza, przywożonych helikopterem znad Morza Śródziemnego – specjalnością są świeże ostrygi i przegrzebki.
5. Slow food
Tyrol austriacki to ojczyzna wyborowej wędliny na bazie wieprzowiny, czyli słynnego specku. Wyrabiany jest tutaj od setek lat, ekologicznymi metodami – z reguły wieprzowe szynki są przez kilkadziesiąt dni namaczane w solance z dodatkiem ziół, a potem dojrzewają w przewiewnych górskich chatach. Charakterystyczny dla specku jest smak ostrawych przypraw i lekko dymowy zapach, jako że specki są leciutko podwędzane w dymie.
Specki z włoskiego Południowego Tyrolu wyrabiane są podobną metodą, występują w nieco większej ilości rodzajów, czasem nieco delikatniejszych i nieco słodszych w smaku. Być może to efekt włoskich wpływów w regionie – wszak najsłynniejsza włoska szynka parmeńska, wyrabiana także w podobny sposób, choć mająca podobna konsystencję co speck, jest niemalże słodka i o innym aromacie.
Łagodniejszy klimat południowej części Tyrolu pozwala także na uprawę wyjątkowych, zielonych jabłek i produkcję alpejskiego cydru (jabłka z charakterystycznym logiem Sudtirol są także dostępne w Polsce).
Tyrol austriacki to ojczyzna alpejskich knedli w wielu odmianach, od typowych z dodatkiem boczku po nieco ekstrawaganckie na słodko czy z dodatkiem... trufli. Najbardziej typowe górskie jedzenie to Tiroler Gröstl – podawana na rozgrzanej patelence pieczona mieszanka rozdrobnionych kartofli, mięsa, cebuli, odrobiny sera i przypraw.
Hitem są także różne wersje Knoblauch Suppe, czyli pikantnej zupy czosnkowej z dodatkiem tyrolskich serów, podawanej w górskich schroniskach w wydrążonych chlebkach. Typowy deser po obu stronach to słynne Kaiserschmarrn, pokrojony podsmażony na wielkiej patelni omlet. Podaje się go posypanego cukrem pudrem w towarzystwie przeróżnych dżemów i konfitur. Zasadą jest, że w trakcie kolacji je się te potrawę ze wspólnej dużej patelni, umieszczonej na środku stołu.
Kuchnia Południowego Tyrolu także obfituje w różne wersje wymienionych wyżej potraw, choć ma swoje delikatne różnice, wynikające głównie z kilkudziesięciu lat wpływów włoskiej tradycji kulinarnej. Dlatego odnajdą się tu miłośnicy prawdziwych włoskich past, lazanii czy nawet typowej włoskiej pizzy. Zdarza się też, że do typowych tyrolskich dań – jak choćby Schlutzkrapfen, czyli dużych pierogów, gotowanych w głębokim tłuszczu, mieszkańcy południowego Tyrolu dodają typowo włoskie sery – np. Ricottę, mieszkańcy austriackiej części – rdzennie tyrolski aromatyczny i ostry w smaku szary graukase.
6. Wino
W obu Tyrolach pije się wyśmienite wino. Austriacy najchętniej wybierają typowo austriackie szczepy, gustują głównie w czerwonych zweigeltach oraz białych rieslingach i grunerwetlinerach.
Ze względu na swoje położenie po południowej stronie Brenner Pass, doliny włoskiego Tyrolu pozwoliły na zaszczepienie i znakomite warunki uprawy szczepom eugenicznym, czyli typowym tylko dla tego regionu. Są wśród nich wyjątkowy kerner, biały, z silną nutą owoców aromatyczny gewurtztraminer, czy prawdziwy tutejszy rarytas – czerwony lagrain. To trzy winne „wizytówki” południowej części Tyrolu.
W obu Tyrolach, zarówno austriackim jak i włoskim,
pije się wyśmienite wino.
Mieszkańcy Południowego Tyrolu potrafią swoje doskonałe wina wykorzystać do nietypowej promocji. Co roku w jednym z regionów narciarskich Alta Badia odbywa się De dl vin, czyli festiwal wina na stokach narciarskich, tzw. wine safari. W śnieżnej scenerii, w czterech górskich schroniskach – hutte – Pralongiá, Bioch, I Tablá oraz Piz Arlara mamy okazję spróbować najlepszych win. Każde ma swój dokładny, wydrukowany opis, dostajemy także specjalną książeczkę testera, w której możemy robić notatki, degustując kolejne trunki, krążąc między schroniskami w Alta Badia. Smaku dodadzą lokalne przystawki oraz tradycyjna alpejska muzyka na żywo. Bardzo ciekawe są dyskusje z właścicielami winnic, którzy często osobiście uczestniczą w De dl vin, chętnie dzieląc się swoją wiedzą. Całość winnej trasy pokonujemy oczywiście na nartach, uważając jednak, żeby nie przesadzić z ilością winą...