- W podróży
- Europa
Saksonia: cuda za miedzą na przedłużony weekend
O tym, że kilku naszych królów było elektorami Saksonii uczymy się w szkole. Ale do ich ojczyzny rzadko się wybieramy, a to duży błąd. Świetne lokalne wina, tysiące kilometrów tras rowerowych, efektowne rezydencje, najsłynniejsza europejska porcelana… Saksonia to rejon, który zdecydowanie warto odwiedzić jesienią.
Przystanek 1: Park Mużakowski
Odkrywanie Saksonii warto zacząć już na granicy polsko-niemieckiej. Tutaj, dyskretnie przedzielony słupkami granicznymi, znajduje się 830-hektarowy Park Mużakowski i wielki, przywodzący na myśl angielskie rezydencje, zamek księcia Pückler-Muskau. Samochodem dojedziecie do niepozornego (płatnego 3 zł) parkingu w Łęknicy, skąd leśna ścieżka zaprowadzi was wprost do rezydencji.
Nie ma tu miejsca na przypadek: mostki zbudowane są w taki sposób, by widać z nich było zamek i położoną na wzgórzu świątynkę, a starannie utrzymana całość zachęca do piknikowania. W zamkowych wnętrzach (bilet kosztuje 6 euro) zaaranżowano burzliwe dzieje właścicieli posiadłości, ja jednak polecam wejście na wieżę (2 euro), skąd fenomenalnie widać ogrodowe cacko oraz… prawdziwy gąszcz rzeźb, wieżyczek i sterczyn na stromym dachu.
Przystanek 2: Miśnia – zamek, wino i manufaktura porcelany
Delikatna porcelana z charakterystycznym logo składającym się z dwóch skrzyżowanych szabel, to od XVIII w. symbol jakości i wyrafinowania. Jednak Miśnię warto odwiedzić nie tylko z powodu fabryki porcelany. Nad ogrodzonym murami średniowiecznym miastem położonym 30 kilometrów od Drezna góruje potężny zamek Albrechtsburg. Zanim strome schody zaprowadzą was na dziedziniec, miniecie kolorowe kamienice pokryte… winem.
To właśnie winnice
i wino są – obok porcelany
największym bogactwem Miśni.
Bilet do zamku kosztuje 8 euro, a za 15 euro możecie kupić bilet łączony, pozwalający na zwiedzenie manufaktury porcelany Meissen. W cenie biletu jest wypożyczenie audioguide’a (po polsku). Koniecznie weźcie go ze sobą! Za fotografowanie trzeba zapłacić 2 euro (warto, bo wnętrza są niebywałe).
Zamek, w którym na początku XVIII w. Johann Friedrich Böttger po raz pierwszy w Europie uzyskał „białe złoto” czyli porcelanę, jest gigantyczny. Zachwyci wielbicieli architektury, miłośników historii i rzemiosła, a interaktywne ekrany w komnatach pozwolą na umysłową rozrywkę dorosłym i dzieciom.
Miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić, jest manufaktura porcelany. Jeśli nie macie biletu z Albrechtsburga, za wejście zapłacicie 8 euro. Warto przeznaczyć na zwiedzanie przynajmniej dwie godziny, bo zbiory i ich aranżacja w kilku połączonych budynkach – pałacowych i nowoczesnych – robią duże wrażenie (prawie takie, jak ceny porcelany w tutejszym sklepiku). Wielką atrakcją jest śledzenie etapów powstawania porcelany. W kilkuosobowej grupie przechodzi się do pracowni, w których artyści pokazują formowanie naczyń, a potem ich zdobienie. Słuchawki zapewnią wam tłumaczenie, a jeśli posługujecie się niemieckim, możecie śmiało dopytać o szczegóły.
Przystanek 3: zamek Weesenstein
Pochodzący z XIII wieku zamek Weesenstein budzi respekt swoim ogromem: wznosi się wysoko na skale i dominuje nad niedużym miasteczkiem. Bilet do wnętrz i efektownego ogrodu kosztuje 7,5 euro. Przy wejściu otrzymacie książeczkę (po polsku), która poprowadzi was przez kolejne sale.
Trzeba przyznać, że wystawa na zamku – „Zabezpieczone przed bombami. Ukrycie dzieł sztuki w pałacu Weesenstein w 1945 roku” – jest fascynująca. Ze szczegółami opowiada, jak oszałamiające drezdeńskie zbiory sztuki były zabezpieczane i zwożone do posiadłości, w której cały czas mieszkali właściciele zamku. Kiedy na frontach toczyły się walki do wypełnionych dziełami sztuki skrzyń dołączały kolejne: skonfiskowane w okupowanych krajach. Trasa wystawy prowadzi m.in. przez ciemne piwnice zamku, bo okazuje się, że i one odegrały znaczącą rolę w ukrywaniu europejskiej sztuki. Wartka narracja i konieczność samodzielnego odszukania w labiryncie komnat kolejnych dzieł sprawia, że przez ponad godzinę czujecie się niczym odkrywcy, tropiący ślady zrabowanych prac.
Duże wrażenie robi zadbany, efektowny ogród. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że podczas powodzi w 2002 r., gdy wylała rzeka Müglitz, w całości znalazł się pod wodą. Jeśli ciągnie was do zabawy, możecie poszukać pochodzących z różnych krajów roślin. Bez obaw: oznaczono je malutkimi flagami!
Przystanek 4: rezydencja Großsedlitz
Barokowa rezydencja Großsedlitz to miejsce, do którego dojedziecie krętymi, coraz węższymi drogami. Trasa kończy się niespodzianie malutkim parkingiem i … kontenerem, w którym tymczasowo ulokowano kasę posiadłości. Trzeba przyznać, że związane z przebudową utrudnienia zostały zrekompensowane ceną biletu (tylko 3 euro).
Ten ogród kupił w 1723 r. August Mocny z zamiarem powiększenia go do 96 hektarów. Choć udało się ukończyć ledwie 12 h, można się tu poczuć po królewsku. Aby w pełni docenić rozmach rezydencji, w której kilkanaście razy organizowano ceremonię nadania orderu Orła Białego, trzeba zejść do dolnej części ogrodu. Tu – w zależności od zainteresowań albo nastroju – możecie podążyć zielonym korytarzem (naturalnym, rzecz jasna!) w stronę popiersia filozofa albo nacieszyć oko kaskadami wodnymi, fontannami i niezwykle efektownymi schodami. Na całym terenie rozmieszczono 60 rzeźb, a alejki dekoruje prawie 400 drzewek pomarańczy.
Przystanek 5: Bastei – Saksonia Szwajcarska
Zupełnie inne doznania czekają was w Bastei. Płaski krajobraz niespodziewanie ustępuje miejsca rozległym formom skalnym, budzącym skojarzenia z Górami Stołowymi. Z powodu prac drogowych czas dojazdu z Drezna może się trochę dłużyć, ale nie warto się zniechęcać: spektakularne widoki rekompensują nużącą podróż.
Nie wierzycie? A kojarzycie obrazy Caspara Davida Friedricha? Wraz z grupą artystów szukał tutaj inspiracji, a gdy ją znalazł, został najsłynniejszym niemieckim malarzem okresu romantyzmu. Ze względu na to, że miejsce natychmiast skojarzyło się z mroczną i tajemniczą Szwajcarią, do tego rejonu przylgnęła nazwa Szwajcarii Saksońskiej.
Samochód trzeba zostawić na parkingu (koszt 3 euro) położonym 750 m od monumentalnych skalnych bloków Bastei. Najlepiej, jeśli wybierzecie się wcześnie rano albo późnym popołudniem, inaczej piękno tego miejsca będziecie poznawać w gwarze i lesie selfie-sticków. A jest co fotografować: modele tłumnie wypełniają kamienny, długi na 77 m most prowadzący na tarasy widokowe (płatne 2 euro/os.) i do pozostałości zamku Neurathen.
Przystanek 6: wino!
Z Saksonii nie możecie wyjechać bez spróbowania tutejszych wyśmienitych win! Choć jest to najmniejszy z trzynastu winnych regionów Niemiec, różnorodność smaków i wyjątkowa malowniczość winnic sprawiają, że wytrawni smakosze decydują się nawet na… ślub i wesele w winnicy.
Doskonałym miejscem jest, oddalony 30 km od Drezna, Radebeul. Miasteczko jest senne i niewielkie, atmosferą i architekturą przypomina górny Sopot czy poznańskie Jeżyce, ale prawdziwa magia zaczyna się, gdy zaczniecie wjeżdżać na górę. Zbocza szczelnie pokryte są równiutkimi rzędami winorośli, co – zapewniam – robi wielkie wrażenie. Najbardziej znaną i zarazem najbardziej efektowną winnicą dysponuje Schloss Wackerbarth. Takie miejsce powinniście wpisać do nawigacji pokładowej, inaczej musicie liczyć się z karkołomną wędrówką przez kręte okoliczne uliczki, czasem stromo pnące się w górę.
Na rezydencję składa się zadbany, francuski ogród, XVIII-wieczny pałacyk, rozciągająca się za nim winnica, restauracja oraz centrum wina. W tym ostatnim odbywają się degustacje, sprzedaż oraz organizowane są wycieczki po całym kompleksie. Dwugodzinne zwiedzanie połączone z degustacją trzech rodzajów win rozpoczyna się o godz. 12 i 14, a w soboty dodatkowo o godz. 16. Koszt wynosi 12 euro. Jeśli dotrzecie później, to o godz. 17 możecie wybrać się szlakiem wina musującego.
Praktyczne informacje:
- Wszystkie opisane miejsca zwiedzicie w umiarkowanym tempie w cztery dni.
- Wybierając się do Saksonii, warto skorzystać z bezpłatnego pakietu turystycznego (wysyłanego po zostawieniu adresu e-mail na: www.saksonianaweekend.pl oraz z zasobów www.schloesserland-sachsen.de/pl. Znajdziecie tu propozycje tras tematycznych dopasowanych do różnych odbiorców i gustów.
- Noclegi warto zarezerwować w jednym z licznych, położonych nad Łabą pensjonatów. Osobiście polecam Pension Gut Wildberg, gdzie wartością dodaną jest rozległy sad, w którym rozmieszczono stoły, krzesła i leżaki. Wieczorem możecie usiąść przy lampce wina, a rano delektować się… śniadaniem na trawie.
- Jadąc do Saksonii, przygotujcie się na dwie niespodzianki: sygnał WiFi działa bardzo kapryśnie, a używanie kart płatniczych nie jest popularne. Słowem: bez gotówki możecie mieć duży problem.